Forum SpellForce
Forum
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Zagrożenie świtu - rozdział I
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 14, 15, 16  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum SpellForce Strona Główna -> Gawędy Ariego
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ari
Arinistrator


Dołączył: 29 Kwi 2008
Posty: 1256
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Piekła, a skąd?

PostWysłany: Wto 9:50, 14 Wrz 2010    Temat postu:

Nastała głucha cisza. Szepty umilkły. Alexander, w napadzie dziwnego instynktu, cofnął miecz. Na szczęście.
Spod podestu zaczęła wydobywać się dziwna, przezroczysta i bezbarwna maź, nieco podobna do arii "zdobiącej" zbeszczeszczone ciało.
Dziwna substancja wylewała się. Mocno odbijała światło świec, potęgowała je, aż w komnacie stało się całkiem jasno. Ektoplazma, bo tym okazała się owa ciesz, rozlała się na połowie powierzchni komnaty. Nie dosięgnęła żadnego z wojowników. Wbrew wszelkim prawom logiki, zaczęła wstawać. Powoli unosiła się, aż w końcu zrównała się wzrostem z wysłannikami Świtu. Wyglądała jak...
No, dla Ildora wyglądała jak Ildor - choć zdawał się przejawiać więcej cech ludzkich od "pierwowzoru", jak choćby brak szpiczastych uszu. Był też lepiej zbudowany od prawdziwego Ildora.
Problem w tym, że dla Alexandra upiór wyglądał jak Alexander. Widział przed sobą potężnego wojownika, pozbawionego oręża i zbroi.
Ektoplazma przelewała się w górę, w dół i na boki stwora, ale mimo tego upiór zachowywał swoje kształty. W obu przypadkach miał mocniej zaznaczone rysy twarzy.
I w obu przypadkach uśmiechnął się drwiąco, aż rycerzykom Zakonu ciarki przebiegły po karku.

[Sposobów na zabicie stwora naliczyłem, póki co, trzy. Oczywiście, równie wiele jest sposobów na zwiększenie potęgi stworzenia. Za 'wpadnięcie' na pomysł otrzymacie PD - tyle samo, niezależnie od tego, kto znajdzie rozwiązanie. Stwór nie może wyrządzić waszym postaciom żadnych ran... fizycznych. W każdym poście możecie poprosić o podpowiedź dot. jednego ze sposobów zabicia. Wtedy potrącam wam z PD za odgadnięcie i gratisowo dorzucam jeszcze jeden prezent. Jaki?
Chcecie się przekonać? :>
]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ari dnia Wto 9:50, 14 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sargon
Zbrojny w klawiaturę


Dołączył: 14 Lut 2010
Posty: 75
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 22:12, 14 Wrz 2010    Temat postu:

[Piszę na szybko]

Byliśmy w niezręcznej sytuacji, otoczyli nas bandyci z bandy Rheniva razem z samym Rhenivem, lecz Fenris wymyślił dziwny, lecz skuteczny pomysł - rzucił butlą w Rheniva, a Aileen dopomogła mu rzucając nóż i sztylet w stronę przywódcy, elfka zabrała bandycie łuk i naszyjnik, toteż postanowiłem zagrzać przyjaciół do walki, klęknąłem i krzyknąłem tak, aby chociażby na chwilę otrzymali trochę siły. Po chwili przypomniałem sobie, że mam pewną miksturę, od pustelnika, która trochę przyśpiesza gojenie się ran, wyciągnąłem ją, na szczęście bandyci mi jej nie zabrali, wypiłem ją haustem.

[A teraz idę spać!]

[P.S. Jak coś to aktywacja zdolności Okrzyk Bojowy.]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sargon dnia Czw 15:43, 16 Wrz 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jaro
Zbrojny w klawiaturę


Dołączył: 02 Kwi 2010
Posty: 67
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 13:24, 16 Wrz 2010    Temat postu:

Jego oczom ukazał się... on. Co prawda trochę inny, bardziej, taki, ludzki... Widok formującego się płynu był porażający. Stworzona z niej twarz patrzała się na niego szyderczo. Był tak zaskoczony że nie był w stanie się ruszyć, lecz po chwili władza nad ciałem powróciła. Istota przed niewątpliwie była magiczna, i niewątpliwie nie miała dobrych zamiarów, mimo to nie robiła nic, stała i patrzała. Spojrzał na Alexandra, jego wzrok odpowiedział mu że trzeba działać. Postać przed nim była magiczna, więc broń mogła na nią zadziałać, zresztą wdanie się w walkę z tym czymś mogła być niebezpieczna. Spojrzał na zmasakrowane ciało, i podest. Te rzeczy były zapewne związane ze stworem. Podszedł do ciała mając na cały czas na istotę, ciało nieszczęśnika miała na sobie ślady rytuału, może było związane z tym czymś, lecz tak czy inaczej należał mu się pochówek by jego dusza znalazła spokój w rzece dusz.
Pochylił się nad ciałem i zaczął likwidować ślady obrzydliwego rytuału, po czym odmówił modlitwę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fenris
Zbrojny w klawiaturę


Dołączył: 04 Sty 2010
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: się wziąłeś?

PostWysłany: Czw 14:50, 16 Wrz 2010    Temat postu:

Bo najgorzej jest zacząć...

A według językowców jeszcze gorzej od "bo".
Very Happy

Zalała mnie groza kiedy to usłyszałem: potężny ryk mógłby wydawać się sprawką niedźwiedzia, lecz niedźwiedź na pewno nie mówiłby: - Zabiję! Rozerwę! Widziałem tylko nadciągające ostrze topora zmierzające do pozbawienie mnie życia w najbliższej chwili. Wnet czas stanął... Chociaż zdawało mi się, że ostatnimi czasy stawał dość często.

Czarna przestrzeń, całkowita pustka, jakiś niewidzialny grunt i to... tak najbliższa gwiazda uważana za domenę Tiary wysyłała ciepłe promienie w moją stronę. Chociaż nie wiem czemu czułem całkowite spełnienie, chęć pozostania w tym świecie na zawsze z dala od prawdziwego gdzie czekał na mnie rozszalały berserker z ogromniastym toporem. Jednak coś się poruszyło. To z cienia wyłonił się wilk, a raczej jego paszcza pożerające jedyne źródło szczęścia w tym sztucznym świecie. Strach się potęgował. W zasadzie to on zawsze rządził tym miejscem, tym razem w pełni czarnym, pustym, zimnym. Zacząłem uciekać z krzykiem, jednak dokądkolwiek bym trafił to zawsze widziałem to samo. Nic. Zostało tylko jedno wyjście. Poczułem dotyk na całym ciele, to było ogarniające mnie szaleństwo. Nie wiem czemu, ale poczułem, że to jedyne wyjście aby wyjść z tej sytuacji cało.

[aktywacja zdolności szał, IMO miało to lepiej wyglądać, ale w środku posta szlag trafiło mi wenę. Sorry :]] Very Happy

Widziałem tylko nadciągające ostrze topora zmierzające do pozbawienie mnie życia w najbliższej chwili. Źrenice zwęziły się, a wygląd mojej twarzy przybrał jeszcze bardziej upiorny wygląd niż to co miało miejsce podczas wypowiadania sławetnego "Yahahahahaha!". Czułem narastający gniew, złość i nieprzyjemny zapach. Choć nie do końca miałem wtedy kontrolę to jednak postanowiłem sobie ot tak zawalczyć o swoje życie. W końcu to najcenniejsza rzecz jaką posiadam. Topór zbliżał się nieuchronnie, nie było szansy na unik. Zablokowanie go też byłoby niezbyt miłe bo siła wgniotła by mnie w ziemię. Nie wiem co mną wtedy kierowało, ale chyba podjąłem najwłaściwszą w moim życiu decyzje. Czy to mój chłodny umysł zapamiętał coś z otaczającej nas fizyki i przekalkulował to na tą sytuacje, czy też to sprawka instynktu...
Ręka wzbiła się w górę, jako, że topornik celuję w głowę będzie chyba miała dość czasu na wykonanie swego zadania. Zamierzała chwycić, a może uderzyć topór pod kątem prostym czym spowodowałaby zbicie toru lotu toporzyska choćby jak najdalej od szyi. Druga ręka dzierżąca sztylet miała na zadaniu spowodować potem jak najbardziej obfite krwawienie u barbarzyńcy. Szybkimi ciosami najchętniej rozprułaby mu gardło, brzuch, nogę, śledzionę, rękę czy co tam inne się nawinie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tallos
Administrator


Dołączył: 22 Maj 2009
Posty: 198
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: What?

PostWysłany: Pią 14:02, 17 Wrz 2010    Temat postu:

Wydawało się, że z tej wielkiej czarnej chmury przypominającej długi dywan, zaraz polecą jakieś mokre krople, a potem najpewniej usłyszymy grzmot. Ale zostawmy tę okropną pogodę w spokoju, teraz najważniejsza jest walka o życie lub śmierć! Elfka, która wcześniej rzuciła parę sztyletów, teraz podbiegła do Rheniva, aby najpewniej mu ukraść jego łuk, trzeba było przyznać, że jest odważna, ponieważ w każdej chwili mógł się na nią rzucić bandyta i ją zabić, bo nie miała żadnej broni. Na szczęście udało się jej wykonać ten manewr ponadto odebrała zwiadowcy amulet, który nosiły najlepsze Łuczniczki Wiatru. Na Fenrisa rzucił się.... niedźwiedź? Tak przynajmniej przypuszczałem, ale przecież te zwierzęta nie umieją krzyczeć w niebo głosy, że kogoś rozerwą. Był to raczej jakiś rosły człowiek z wielkim toporem, ale nie wiedziałem kto to. Postanowiłem jakoś pomóc Fenrisowi, w tym celu zacząłem ruszać rękoma i wypowiadałem tym razem głośno słowa. Czekając na przypływ zimna, ustalałem co zrobię potem. A uzgodniłem sobie, że rzucę się na człowieka, który atakuje Fenrisa, mając nadzieję, że go zabiję.

[W tym momencie Tallos starał się użyć na siebie czaru "lodowa tarcza"]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Tallos dnia Pią 14:02, 17 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ari
Arinistrator


Dołączył: 29 Kwi 2008
Posty: 1256
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Piekła, a skąd?

PostWysłany: Sob 19:41, 18 Wrz 2010    Temat postu:

Aileen niemal widziała zdarzenia z punktu umieszczonego na grocie strzały – zbliżające się ciało Aidre. Świst cięciwy rozdarł uszy elfki, poczuła też przyjemne, jak dawno nie odczuwane ciepło, gdy cięciwa przejechała jej po ochraniaczu na przedramię.
Aidre sprawnym ruchem nadgarstkiem odbił wymierzone w niego ostrze. Błyskawicznie zripostował uderzenie, lewak przejechał po całej szerokości klatki Marcusa, ale na szczęście – dzięki pancerzowi – nie narobił wielkich szkód.
Przeciwnik mrocznego elfa nagle wrzasnął z bólu – to strzała Aileen przebiła mu lewą dłoń. Krótki miecz poleciał na ziemię, po drodze odbijając się od buta Marcusa.
Aidre odskoczył – by znaleźć się poza zasięgiem miecza Maeva. Strzała utknęła mniej więcej w połowie długości – widocznie trafiła pomiędzy kości. Mimo wszystko, druga dłoń, dzierżąca rapier, była sprawna…
- Pokaż, co potrafisz, pociotny młokosie – uśmiechnął się drwiąco, machając rapierem przed twarzą mrocznego elfa.

Fenris rzucił się z furią, wspartą okrzykiem nieznanego pochodzenia (dlaczego Sharon klęczał?) na bestię od urodzenia trenowaną w jednym celu – zabijać. Sęp nie był tu od myślenia. Problem w tym, że swe zadanie – zabijać – realizował z precyzją iście morderczą
Rozzłoszczony Sęp był po prostu jeszcze trudniejszy do ubicia.
Chuda ręka Fenrisa niewiele mogła zrobić w starciu z rozpędzonym drzewcem topora. Faktycznie, zbiła broń nieco z tropu, w efekcie czego topór wbił się w ziemię na parę cali. Ale Svavir nadal miał przewagę, nazwijmy to, cielesną. Jeden ruch umięśnionej ręki, wsparty solidnym kopniakiem i Fenris leżał na ziemi, nawet nie wiedząc, kiedy to się stało.
Z pomocą przyszedł mu Tallos. Sęp tak jakby wyczuł aurę mroźnej magii i skierował się, z wyjętym już toporem, ku magowi. Merkham miał przed sobą kroczącą powoli maszynkę do zabijania… chroniło go kilka krążących wokół niego kul lodowych – o ile zaklęcie zadziałało poprawnie…
Mógł mieć tylko nadzieję, że zadziałało, i próbować kryć się przed ciosem… ewentualnie uciekać.

***

Stwór wrzasnął przeraźliwie. Niestety, Ildor nie mógł jednoznacznie stwierdzić, co jest powodem dziwnego zachowania bestii – mogła to być modlitwa, mogła to być zmywana z ciała aria. A może jedno i drugie?
Mimo wszystko, ektoplazmatyczny stwór tylko patrzył się na przeciwnika i czekał, od czasu do czasu wydając warczące pomruki, ani myśląc o użyciu w tym celu ust.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aileen
Wójt


Dołączył: 08 Lut 2010
Posty: 167
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zewsząd

PostWysłany: Nie 19:46, 19 Wrz 2010    Temat postu:

Strzała, miast przebić ciało w okolicach obojczyka, przeszyła bandycie dłoń. Ale i tak, skutek był zadowalający.
Aileen nie lubiła zabijać. Lecz w tym momencie, patrząc jak bandyta krzywi się z bólu poczuła coś na kształt, satysfakcji. Na jej twarzy pojawio się coś, co przy duże dozie dobrej woli można nazwać krzywym usmiechem. Założyła na cięciwę kolejną strzałę i ponownie wycelowała w Aidre.
Już miała posłać strzałę w jego kierunku, gdy kątem oka ujrzała rozbłysk. Jasnoniebieskie kule lodowatego ognia krążyły wokół Tallosa. Najwyraźniej Fenrisowi udało się zwlec z siebie Svavira. Problem był taki, że rozwścieczony Sęp zamierzał właśnie poćwiartować toporem maga.
Idioto, czy ty nie rozumiesz, że ten twój przyjaciel nie mógł umrzeć rażony fiolką?
Najwyraźniej nie rozumiał. Grymas wykrzywiający jego twarz był tak przerażający, że elfkę przeszedł dreszcz.
Taak, zdecydowanie trzeba COŚ zrobić.
Wycelowała w stopę Svavira
-SĘP! - wrzasnęła. Ten na chwilę odwrócił wzrok od Tallosa. W tym momencie wypuściła strzałę. Sądząc po okrzyku bólu i soczystych przekleństwach, trafiła.
- KRETYNIE, RHENIV ŻYJE! USPOKÓJ SIĘ! - krzyknęła tak, że zaschło jej w gardle.
W tym momencie liczyła na to, że Fenris zachowa zimną krew i wykorzysta sytuację. Byleby go nie zabili.
Wrzeszcząc na Svavira wytrąciła się z równowagi. Z pewnym trudem znów oczyściła umysł i ponownie wycelowała w walczącego z mrocznym elfem bandytę.
Po co ja to robię...? Pociot może się okazać szpiegiem Hokana, to w niego powinnam celować...
...uratował Sharona, którego porwał ten bandyta...
Trzeba dokończyć, co się zaczęło... w razie gdyby Pociot okazał się szpiegiem, osobiście zabiję śmiecia.

Namierzywszy to samo miejsce co wtedy, wypuściła strzałę. Tym razem zamierzała trafić.
Elen, od pewnego czasu coraz więcej rzeczy robię ci na przekór... rzekła w myślach z tym samym krzywym uśmiechem


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aileen dnia Nie 19:46, 19 Wrz 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fenris
Zbrojny w klawiaturę


Dołączył: 04 Sty 2010
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: się wziąłeś?

PostWysłany: Nie 19:48, 19 Wrz 2010    Temat postu:

"To był sęp. Cóż za niespodzianka, a miał się ten pedryl nie wtrącać. Widocznie za bardzo kocha Rheniva i wkurzył się, że pomoczyłem mu włoski."
Chciałem się uśmiechnąć, pewnie mi wyszło, ale efektu nie mogłem zobaczyć. A szkoda, bo byłaby to jedna z tych niezapomnianych ujęć japy Fenrisa, tym razem ogarniętego szaleństwem, poniżonego i z uśmiechem dziesięcioletniej lolitki.
Chuda ręka dzierżąca sztylet dotknęła ziemi, jej lewa siostra zrobiła to samo. Opierając się na nich chciałem jak najszybciej powrócić do pozycji wyprostowanej. Moje ciało nie czuło bólu ale wiedziałem, że to tylko iluzja. Wiedziałem, że po walce będę cały poobijany może nawet połamany. Ale lepiej wyjść z tego poobijany niż nieżywy prawda?
Trzymałem sztylet, wiedząc, że mógłbym go od tak wbić w Svavira, jednak coś w głębi duszy mówiło abym tego nie robił. Nie wiedząc co dalej robić postanowiłem w jakiś sposób unieszkodliwić Sępa. Cały mój gniew przelałem w następny cios, wiedziałem, że to może nie wystarczyć jak na takiego bydlaka, ale może wartałoby spróbować.
Moja noga w zastraszająco szybkim tempie miała dosięgnąć zadka sępa zapuszczając mu nieziemsko bolesnego kreta, ale to nie był koniec. Korzystając z okazji [vide nieziemsko, kosmiczny ból u sępa] chciałem wyprowadzić go z równowagi wiedząc, że jego środek ciężkości będzie zapewne przez chwilę niestabilny. Na chłopski rozum miałem zamiar go poprostu powalić następnym kopnięciem w... piszczel czy tam goleń... kto tam się na tym zna...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tallos
Administrator


Dołączył: 22 Maj 2009
Posty: 198
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: What?

PostWysłany: Pon 14:50, 20 Wrz 2010    Temat postu:

Kiedy ogarnął mnie przypływ zimna, wiedziałem, że zaklęcie zadziałało, tylko czy, aby na pewno poprawnie? Próbując pomóc zamaskowanemu, sam zostałem celem i to nie niedźwiedzia tylko... Sępa. Tak, jego rysy twarzy poznałbym nawet na dziesięć metrów, gdybym wcześniej lepiej skleił fakty wiedziałbym, że to ten cymbał rzuca się ze swoim jakże morderczym toporem, aby uratować biednego zwiadowcę Rheniva. Widać oni obaj bardzo się kochali, ale nie jak brat brata tylko jak chłopak dziewczynę, to znaczy chłopaka. Zawsze myślałem, że on jest dość "normalny", a tu takie rozczarowanie, ale co ja mówię, przecież jestem tolerancyjny, więc może sobie robić co chce. Ale teraz mam ważniejszą sprawę na głowie, muszę się obronić przed toporem tego niemyślącego Sępa. Ale co by tu zrobić? Wiem! Podłożę mu pod nogi mój kostur, a jeżeli się nie przewróci, zacznę uciekać.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
1Magol
Skrytopisarz


Dołączył: 17 Lut 2010
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Hobbiton

PostWysłany: Czw 21:26, 23 Wrz 2010    Temat postu:

Gdy walczyłem z Aidire oberwał on strzałą od tej elfki - Jak ona śmiała? - pomyślałem - walczę honorowo i tylko honorowo - wiedziałem co mam teraz zrobić i to właśnie zrobiłem.

Obróciłem się i spojrzałem na elfkę z pogardą.Następnie obróciłem się do Aidire i rzekłem:

Mimo iż jesteś bandytą to mam nadzieję że również dbasz o honor, dlatego i ja będę uczciwy. - W tym momencie zdjąłem rękawicę rodową i schowałem ją do tobołka. - Postrzelono Cię w rękę dlatego i ja będę używał tylko jednej ręki. Zacznijmy rundę DRUGĄ!

[Postanowiłem wykonać dosyć ciekawe kombo]



Wykonam piruet, przeciwnik otrzyma centralny cios.Następnie kontynuuję paradą,cięciem a a potem tylko szybka zasłona. - To powinno wystarczyć - powiedziałem i rozpocząłem atak.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez 1Magol dnia Pon 19:31, 27 Wrz 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jaro
Zbrojny w klawiaturę


Dołączył: 02 Kwi 2010
Posty: 67
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 19:33, 25 Wrz 2010    Temat postu:

Zauważył że jego działania odniosły skutek, nie wiedział czy stwór bał się modlitw, czy może jego działania przy ciele zrobiły mu jakąś krzywdę. Ciągle zmawiając modlitwy podszedł do podestu
- Jeśli wyjęcie sztyletów i zmycie arii nie pomogło to może coś z tym podestem. - Pomyślał.
Podszedł do podestu i zaczął przyglądać się mu szukając jakichś znaków.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ari
Arinistrator


Dołączył: 29 Kwi 2008
Posty: 1256
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Piekła, a skąd?

PostWysłany: Pon 18:40, 27 Wrz 2010    Temat postu:

Kooperacja Aileen, Tallosa i Fenrisa opłaciła się. Sęp nie miał szans oprzeć się bolesnej symfonii, na którą składały się – kolejno - zgrabne odwrócenie uwagi, kopnięcie w… no, wiecie, oraz podstawiony pod nogi kostur dopieszczony kopniakiem, który trafił w kolano. Pravosude wylądował z głuchym brzdękiem na ziemi, poza zasięgiem grubych ramion Svavira. Sęp jednak nie zamierzał się poddawać. Przeturlał się, by nie móc zostać dosięgniętym przez zabójcze ostrza Fenrisa oraz drewno Tallosa. Niestety, jednocześnie odsunął się od swojego topora.
- Chyba nie przebijecie bezbronnego? – Burknął, próbując wstać.

Cóż, sytuacja Marcusa była, jakby to delikatnie ująć, słaba. Kiedy odwrócił się do elfki, przeciwnik bezlitośnie wykorzystał tę naiwną okazję.
Mroczny elf poczuł ostrze przebijające jego brzuch, gdy z powrotem przenosił wzrok na swego oponenta. Sekundę później na jego szyi zabłysnął lewak.
Z rany na brzuchu powoli wyciekała krew. Rapier Aidre przebił żołądek. Marcus Maev będzie godzinami umierał w męczarniach, gdy kwas z żołądka przeżerał się będzie przez jego wnętrzości, powoli i w agonii penetrując każdy mięsień…
- Nie wykorzystując okazji, byłbym głupcem. Martwym głupcem. – Warknął Aidre, jakby chcąc się usprawiedliwić. Puścił rękojeść rapiera i uderzył Marcusa z łokcia nieco powyżej rany, w przeponę. Mroczny elf stracił na moment oddech, w sam raz, by lewak przejechał mu po policzku (na bogów, minął o ćwierć cala oko!) i rozciął skórę aż do szyi.
Zwieńczeniem dzieła był koszący cios nogą, zwalający Maeva z nóg.
- Pocierp – szepnął Aidre, wyjmując rapier z żołądka Marcusa i wypatrując kolejnej ofiary…

***

W chwili, gdy Ildor pomyślał o sztyletach, stwór z ochrypłym, paskudnym rykiem rzucił się na niego. Wojownik odruchowo uchronił się rękoma przed ciosem, jednak stała się rzecz niezwykła. Upiór przepłynął przez pół-elfa, przebił go na wylot.
Ildor nie poczuł bólu. Prawdę mówiąc, poza nieziemskim chłodem w żołądku, nie poczuł nic.
Chwycił pewniej sztylet, a wtedy duch zdenerwował się jeszcze bardziej.
Ostrze błysnęło w blasku świec.
Księżycowe srebro…


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jaro
Zbrojny w klawiaturę


Dołączył: 02 Kwi 2010
Posty: 67
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:04, 27 Wrz 2010    Temat postu:

Chłód, przerażający chłód, chłodny niczym wiatr w tirganach przeszedł przez niego. Lecz po chwili znikł a on zobaczył że to właśnie stwór przeszedł przez jego ciało. Jego majstrowanie przy ciele zmarłego rozwścieczyło zmarłego a szczególnie próba wyjęcia sztyletu, miał go w ręku błyszczał.
Były to bez wątpienia księżycowe srebro, niezwykły metal używany przez krasnoludów i ponoć mrocznych elfów. Przypisywano mu szczególne właściwości, pierwszy raz widział na oczy broń z tego materiału, wcześniej czytał tylko księgę o tym kruszcu. Chwycił pewnie ten sztylet, duch skrzywił się i zawył. To był klucz.
Wstał, i powoli ruszył w kierunku ducha, gdy zbliżył się zaatakował szlachetnym ostrzem stwora.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
1Magol
Skrytopisarz


Dołączył: 17 Lut 2010
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Hobbiton

PostWysłany: Pon 19:43, 27 Wrz 2010    Temat postu:

- Coś mi nie wyszło..... - powiedziałem padając na ziemię.Uśmiechnąłem się jakby żartując z samego siebie - Nie doceniłem przeciwnika... Wybacz, Gushtar... Zawiodłem Cię... - Mówiąc te słowa ocknąłem się i plując krwią krzyknąłem:

- Co ja gadam na Nora?! Mam tu niby umrzeć?! TU?! - uspokoiłem się trochę i zacząłem mówić do siebie - Pokonany w niehonorowej walce z człowiekiem. Bez dokonania się mojej zemsty. Co to za śmierć?

Wyciągnąłem po garść liści lenyi, zasłoniłem nimi ranę i zawiązałem ten prowizoryczny opatrunek paskiem - oby to choć trochę pomogło... Mam nadzieję że dałem im trochę czasu - tu spojrzałem na walczących Świtowców - oby chociaż mnie opatrzyli albo przynajmniej normalnie pogrzebali...

Padłem na ziemię i zacząłem wpatrywać się w gwiazdy modląc się do zmarłego przyjaciela...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez 1Magol dnia Pon 19:44, 27 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ari
Arinistrator


Dołączył: 29 Kwi 2008
Posty: 1256
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Piekła, a skąd?

PostWysłany: Śro 18:08, 29 Wrz 2010    Temat postu:

Wojenną zawieruchę przerwał krzyk. Nie byle jaki, wydany z rycerskiego gardła Sartariusa.
- Uspokójcie się! – Zupełnie nie na miejscu wrzasnął palatyn.

***

Oszołomiony wizją sztyletu, duch nawet nie próbował uniknąć ciosu. Księżycowe ostrze wbiło się w galaretowatą pierś stwora, strasznie miękką… Ildor zagłębił sztylet aż po rękojeść, sztych niemal wyszedł z drugiej strony bestii.
Nieco dramatyczny efekt zepsuł paskudny uśmiech upiora, Ildorowi kojarzący się z wilkiem, który upatrzył samotną, zbłąkaną sarnę…
Nie tędy droga, rycerzyku – ta myśl pojawiła się w jego głowie niespodziewanie. Na pewno nie on ją pomyślał, ktoś go w tym wyręczył… lub coś, oczywiście.
Plazmatyczna ręka wystrzeliła do przodu, przenikając przez głowę pół-elfa.
Nagle znalazł się gdzie indziej. Czarna, skalista pustynia. Niczego wokół. Tylko śmierć w ludzkiej postaci.
Na białym koniu.
Stwór cofnął rękę, a Ildor powrócił do jaskini…

***

- Obecny tu Valino chce się nam poddać, co oznacza chyba zawieszenie broni…
Faktycznie. Valino rzucił buzdyganem o ziemię. On i Sartarius byli cali zlani potem, pełni ran na twarzach, ich napierśniki zostały głęboko naznaczone przez ostrza. Tu i ówdzie znajdowało się kilka niewielkich wgnieceń.
Aidre wybałuszył oczy, powstrzymując się przed zadaniem Marcusowi ostatecznego ciosu.
Sęp i Rheniv wstali, pojękując cicho (zwłaszcza w przypadku zwiadowcy). Zerknęli na siebie. Rheniv odsunął się od Aileen, natomiast szampierz – od Fenrisa i Tallosa.
- Nie atakujcie. – Kontynuował Sartarius. Bandyci tworzący okrąg cofnęli się nieco, widząc ich herszta poddającego się rycerzowi. – Valino ma propozycję. Po głębokim namyśle… - chyba wszyscy się domyślili, że owym „namysłem” był rycerski pojedynek palatyna z dowódcą bandytów. - …uznaliśmy, że to wasza grupa, Aidre, Rhenivie, Sępie, może dołączyć się do nas. Oczywiście, jeśli tylko moi towarzysze się zgodzą…
- Opatrzcie konającego. – Rzucił Valino do najbliższego podwładnego. Czworo ludzi, trzech mężczyzn i kobieta, natychmiast znalazło się przy Marcusie.
- Ach, twoi towarzysze… - mruknął Sęp.
- Spokojnie – szepnęła kobieta. Mężczyźni przełożyli Maeva na plecy. Kobieta odsunęła poły materiału z jego brzucha i przyłożyła nieznane mrocznemu elfowi zioła do rany. Jednocześnie szeptała w języku, którego Marcus nie rozumiał, a jej dłonie były tak kojąco ciepłe…


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ari dnia Śro 18:19, 29 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum SpellForce Strona Główna -> Gawędy Ariego Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 14, 15, 16  Następny
Strona 15 z 16

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin