Forum SpellForce
Forum
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Zagrożenie świtu - rozdział I
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 14, 15, 16
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum SpellForce Strona Główna -> Gawędy Ariego
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
jaro
Zbrojny w klawiaturę


Dołączył: 02 Kwi 2010
Posty: 67
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:39, 29 Wrz 2010    Temat postu:

Ciemno wszędzie, głucho wszędzie. I coś na białym koniu, śmierć?
Nagle powrócił z stamtąd, nie wiedział gdzie był wtedy. Zobaczył tylko galaretowata rękę przed oczami, zamknął je... I wtedy to się stało. Znów popełnił błąd. Odsunął się od stwora i podszedł do ciała, zaczął wyjmować pozostałe sztylety.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
1Magol
Skrytopisarz


Dołączył: 17 Lut 2010
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Hobbiton

PostWysłany: Sob 21:23, 02 Paź 2010    Temat postu:

- Ale ciepło... Czy ja umarłem? Nie, to nie to... - Otworzyłem powoli oczy i poczułem na sobie dotyk ludzkiej ręki - Co się dzieje? Wygraliśmy? Przegraliśmy? Nie... jakbyśmy przegrali to leżałbym martwy - Mówiąc te słowa popatrzyłem na stojącego przede mną Aidire i powoli przymykałem oczy...

Ludzie...Myślałem że to nieczułe, głupie istoty myślące jedynie o władzy...
Okazuje się że jednak są godni szacunku... Pomyliłem się... Każdy zasługuje na odrobinę wiary, zaufania i przede wszystkim szacunku.


Po tych rozmyśleniach na temat ludzkiej natury i charakteru usłyszałem słowa paladyna:
" ...uznaliśmy, że to wasza grupa, Aidre, Rhenivie, Sępie, może dołączyć się do nas. Oczywiście, jeśli tylko moi towarzysze się zgodzą... "

Czyli to już koniec - Pomyślałem i uśmiechnąłem się - Chyba do nich dołączę, pomogą mi stać się silniejszym... pozatym może oni zmienią moje podejście do świata? - następnie otworzyłem oczy, spojrzałem się na Aidire i powiedziałem:

- Gratuluję. Gratuluję Ci pokonania mnie, a także dziękuję Ci, pomogłeś mi zrozumieć coś czego nie umiałem zrozumieć od lat...

Następnie powiedziałem do Valino:

- Dzięki Ci Valino za ten szlachetny i honorowy gest... Normalnie żaden człowiek by mi nie pomógł... Dziękuję.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez 1Magol dnia Nie 12:58, 03 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fenris
Zbrojny w klawiaturę


Dołączył: 04 Sty 2010
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: się wziąłeś?

PostWysłany: Nie 9:59, 03 Paź 2010    Temat postu:

Noga już zmierzała w stronę sępa aby przygwoździć go do ziemi, jednakże jej ruch zatrzymał się w połowie. To słowa Sartariusa choć niewiele warte, to należałoby je przeanalizować. Poddają się? Nie, to jakiś postęp, to nie może być prawda. Więc po co? Po co była ta walka skoro po chwili mielibyśmy się pogodzić? Oni nas zdradzą w przyszłości... albo to zakon nas zdradzi... albo już nas zdradził.
Cokolwiek by się stało w przyszłości lepiej odłożyć tą walkę na później, a ja... ja muszę być czujny.
Słowa Maeva lekko wytrąciły mnie z pantałyku. Jak mroczny elf może być tak krótkowzroczny? I tak i tak naiwnie dobry? Chyba naprawdę moje pojęcie o mroczniakach powinno się zmienić. Wydawało mi się że zawsze były aroganckie, dumne, czasem honorowe i nigdy przenigdy nie usłyszałbym od nich Dziękuje. Ale nie, cokolwiek by się nie stało Maev rozbił ten negatywny obraz w proch. Szkoda, że teraz leżał z rozwalonymi bebechami co naprawdę było przykrym widokiem. Jako skrytobójca i przez własne "poszanowanie" dla życia, nigdy przenigdy nie zadałbym komuś takiej śmierci. W międzyczasie otoczyła go grupka osób w tym jedna kobieta, oko moje pomknęło w jej stronę starannie sprawdzając czy ma odpowiednie wymiary. Nie ma to jak codzienne pomiary ;]
Podniosłem głowę, a wiatr rozwiał me włosy. Oczy pozostały w cieniu lecz wciąż wwiercały się raz w Sartariusa raz w Valino. Po tym co powiem chciałem widzieć reakcje obu panów.
- Może zdziwi was to co powiem, ale jestem za, Sęp udowodnił mi, że to dobry towarzysz. I miał naprawdę ciężki dylemat moralny do rozgryzienia dlatego też wybaczam mu to, że mnie zaatakował, a także chciałbym go przeprosić za to, że doprowadziłem was do takiego stanu rzeczy.
Skruszony Fenris nie istnieje, ale zawsze można go trochę poudawać w imię "większego dobra". Jedyne co mnie zastanawiało to jak na to zareaguje reszta drużyny. Nie pozostało nic innego jak robić dobrą minę do złej gry.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aileen
Wójt


Dołączył: 08 Lut 2010
Posty: 167
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zewsząd

PostWysłany: Nie 12:27, 03 Paź 2010    Temat postu:

Na moment uchwyciła spojrzenie mrocznego elfa... by potem ze zgrozą patrzeć, jak jego przeciwnik wbija mu rapier w żołądek.
Co za głupiec... syknęła, zaciskając zęby. Nikomu nie życzyła takiej śmierci.
Bandyta rozglądnął się. Elfka przezornie schowała się w cień. Jeśli by ją zauważył i zdążył ją dopaść... prawdopodobnie zostałaby z niej mokra plama. Nie miała szans w pojedynkę, więc na razie zaniechała ataku, czekając na okazję.
Usłyszała za sobą jęk i jakieś bełkotanie.
I wtedy doszedł do niej głos Sartariusa. I sens jego słów.
Jak dobrze... Jak dobrze że przynajmniej jedna osoba w drużynie ma głowę na karku. pomyślała, rzucając na ziemie strzałę.
Rheniv ocknął się i pojękując podniósł się z ziemi. Wyglądał, jakby dostał w głowę nie butelką, lecz co najmniej kamieniem wielkości pięści. No, jego pięści. Spostrzegłszy elfkę odsunął się od niej. Aileen odwróciła się i spojrzała na rozgrywające się w dole sceny. Jakaś kobieta zajęła się mrocznym elfem, przyłożyła mu do rany zioła i zaczęła szeptać jakieś słowa. Aileen widziała wiele razy, jak podobne rzeczy robiła Sinven. Podejrzewała nawet, że podobne zioła spoczywają w kilku kieszeniach przy jej pasie.
Uznała, że pora dołączyć do reszty towarzyszy. Zgrabnie ześliznęła się z pagórka i podeszła do pozostałych.
Czuła wielką ulgę. Nienawidziła szczerze jakichkolwiek potyczek zbrojnych, zwłaszcza, gdy nie widziała w nich sensu. A to była właśnie jedna z takich bezsensownych bójek. A teraz ów Rheniv, Aidre, Sęp i my mamy podróżować razem... o co tu chodzi? Nie była zbytnio zachwycona, że będą podróżować takim tabunem.
Miałam dowiedzieć się wszystkiego od Sartariusa w Shiel.
Omiotła spojrzeniem Fenrisa, Tallosa, Sępa i Sartariusa.
Możecie mi wreszcie powiedzieć...- syknęła - O co tu do cholery chodzi?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tallos
Administrator


Dołączył: 22 Maj 2009
Posty: 198
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: What?

PostWysłany: Nie 14:13, 03 Paź 2010    Temat postu:

Walka rozgrzała się. Wszyscy chcieli zwyciężyć, problem w tym, że dwie drużyny nie mogły wygrać jednocześnie. Po minucie, a może godzinie, usłyszałem krzyk, prosił, a wręcz błagał o przerwę w walce. Rozejrzałem się, wszyscy jakby zatrzymali się w czasie, nikt nie walczył, ale spojrzenia nadal były wrogie. Uświadomiłem sobie, że to był głos naszego drogiego i jakże dumnego palatyna Sartariusa. Wyjaśnił, że Valino i jego przyjaciele poddają się. Byłem wniebowzięty, że to nie my wyciągnęliśmy białą flagę, tylko Ci podżegacze, a oznaczało to, że są to tchórze i boją się dalszego rozwoju wydarzeń. Mój zachwyt spadł krytycznie do poziomu zero, kiedy dowiedziałem się, że ich grupka, chce dołączyć do naszej grupki, aby stworzyć duużą grupę. Z jednej strony to był dobry pomysł, a z drugiej raczej mi nie odpowiadał, ponieważ kto wie czy to nie podstęp, przecież oni mogą w nocy nas zadźgać, a potem urwać nam głowy i iść na krwiożerczy karnawał? Ale przecież to nie kanibale! Mimo to udam, że nie wiem o co tu chodzi, aby potem nie mieć czegoś na sumieniu. Mroczny elf dziękował za honorową walkę (Phi! Prawie go zabili, a ten jeszcze im za to dziękuje, chyba nigdy nie zrozumiem tych mroczniaków). Fenris chyba zgadzał się na ten pomysł, a Aileen sprawiała wrażenie, że właśnie spadła z choinki. Tylko co ja powiem? Nie zastanawiając się dłużej odpowiedziałem:
- Nie wiem czy to będzie dobra decyzja, ale się zgadzam.
Poczułem, że wbiłem sobie nóż w plecy, ale przecież tu nie chodzi o moje życie, tylko o setki istnień. NIECH ŻYJE ZAKON!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Tallos dnia Nie 14:15, 03 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ari
Arinistrator


Dołączył: 29 Kwi 2008
Posty: 1256
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Piekła, a skąd?

PostWysłany: Nie 17:08, 03 Paź 2010    Temat postu:

- Świetnie - powiedział Sartarius. - Zabierzecie się z nami do Mistrza Rohena. On będzie wiedział, co dalej...

***

I ruszyli. Droga do wioski opodal Dzikiej Przełęczy była krótka i spokojna... Mistrza i Dariusa zastali rozmawiającego z pół-elfem i znanym im Dariusem, Kartografem z Liannon.

***

Pokonał ducha. Nie było to trudne. Wystarczyło po prostu przebić się księżycowym sztyletem... Doppelganger zniknął błyskawicznie, a ostrze sztyletu - o dziwo - nie zraniło go.
Sprytne, co nie?
Wrócił do Rohena z wieścią, że jego towarzysz gdzieś zniknął...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum SpellForce Strona Główna -> Gawędy Ariego Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 14, 15, 16
Strona 16 z 16

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin