Forum SpellForce
Forum
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Zagrożenie świtu - rozdział I
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 11, 12, 13, 14, 15, 16  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum SpellForce Strona Główna -> Gawędy Ariego
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ari
Arinistrator


Dołączył: 29 Kwi 2008
Posty: 1256
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Piekła, a skąd?

PostWysłany: Czw 19:19, 06 Maj 2010    Temat postu:

Już po kilku sekundach dziwne odgłosy, jakby skrobania o ziemię, dotarły do reszty towarzyszy niedoli Nashery. Przed oczyma elfki śmignęły sylwetki gigantycznych pająków – ich odwłoki ze spokojem mogły dosięgnąć ud elfki. Starały się ukrywać przed czujnym spojrzeniem Nashery, jednak nic nie mogło pokonać elfa, jeśli chodzi o tropienie. Już po chwili lodowa elfka wiedziała, że mają do czynienia z jadowitymi pająkami w liczbie pół tuzina. Wiedziała też, bo kojarzyła to z wojskowego szkolenia, że owe pająki są często hodowane przez mroczne elfy. Czyżby drowy nasłały swoje pupilki na nowych wysłanników Rohena?

***

Aileen kończyła dzieło zniszczenia węzłów na rękach, jednak nie dane jej było zrobić to w spokoju. Do namiotu wpadł – co jest najlepszym określeniem sposobu jego poruszania się – bandyta. Tego elfka jeszcze nie poznawała. Mimo, że jeszcze nie nastąpiło południe, był kompletnie pijany. Gdy tylko dostał się do namiotu, zatoczył efektywny łuk od jednego krańca do drugiego. Czknął i spojrzał niewidzącym wzrokiem na kobietę.
- M-mała el-lfko… HYP - znów czknął. Do nozdrzy Aileen dostał się paskudny odór taniego piwa. – Tso powiesz na małą… małą zabawę?

***

- Świetnie – bandytę coś rozbawiło, ale Sharon nie potrafił powiedzieć, co takiego. – W takim razie, chodź teraz ze mną. Opatrzę ci te paskudne rany.
Wyprostował się na całą swoją imponującą wysokość. Rapier trzymał wzdłuż ciała, uwypuklenie doskonale widocznych mięśni zdradzało gotowość bojową. Sharon uświadomił sobie, że jego rywal nawet się nie zmęczył. Nic dziwnego, nawet nie został draśnięty…

***

Krawcowa zamrugała kilkakrotnie. Uśmiechnęła się delikatnie.
- Czego Zakon chce ode mnie? – zapytała tak chłodno, że aż dziwne, że z jej ust nie poleciał szron. – Przecież wypełniamy te jego polecenia, nie potrzebujemy chyba specjalnego nadzoru..?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aileen
Wójt


Dołączył: 08 Lut 2010
Posty: 167
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zewsząd

PostWysłany: Nie 16:36, 23 Maj 2010    Temat postu:

Aileen wydała z siebie coś co, przypominało jednocześnie zduszony okrzyk i jęk.

Elfka bez mrugnięcia okiem stanęłaby do walki z wielkim trollem, czy nieumarłym ścierwem, wszakże nie bała się śmierci. Potrafiła wybrnąć z prawie każdej sytuacji - obojętnie czy było to planowanie ataku czy negocjacje z upartą dowódczynią. Agresywne negocjacje również wchodziły w grę.
Prawie każdej sytuacji... ale nie takiej.
W głowie jest tylko chaos bezkształtnych, poplątanych myśli. Po raz pierwszy w życiu, racjonalne myślenie zawodzi. Strach przejmuje władzę nad ciałem. Elfka odsuwa się od pijaka na tyle na ile pozwalają to spętane kończyny. Ze skóry znika ostatni ślad koloru.
W tej chwili, z całego serca wolałaby stać naprzeciw armii ożywieńców.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tallos
Administrator


Dołączył: 22 Maj 2009
Posty: 198
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: What?

PostWysłany: Wto 16:10, 25 Maj 2010    Temat postu:

Po chwili usłyszałem jak kobieta się tłumaczy; przypominała mi dziecko, które rozbiło wazon i teraz nie wie jak wytłumaczyć matce, że to nie jego wina, lecz jego kolegi. Ale dlaczego kobieta potraktowała moje ostatnie zdanie jako groźbę? Przecież nie chciałem, aby to tak zabrzmiało.
- Ależ droga pani, po co te nerwy? My nic od pani nie chcemy, po prostu teraz potrzebujemy pilnie tego oto Fenrisa. Wszystko jest w jak najlepszym porządku. - powiedziałem przymilnym tonem, mając nadzieję, że tym razem krawcowa mnie dobrze zrozumiała.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ari
Arinistrator


Dołączył: 29 Kwi 2008
Posty: 1256
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Piekła, a skąd?

PostWysłany: Śro 14:42, 04 Sie 2010    Temat postu:

Kobieta wydała się być nagle zbita z tropu, jak wirujący dziecięcy bączek, który uderzył o przeszkodzę. Zaraz jednak, zupełnie jak ten bąk, powróciła do normalnego stanu.
- Czego zatem chce tu Fenris? I dlaczego podszywał się pod mojego służącego?! Na bogów, gdybyście nie byli wysłannikami Zakonu… - Nagle, przerażona, cofnęła się o krok. - Jesteście nimi, prawda? Macie na to jakiś dowód?

***

Nie bacząc na raczej nikłe zagrożenie ze strony swego przeciwnika, bandyta, czy też barbarzyńca, zaprowadził Sharona do swojego obozu. Wcześniej spętał mu dłonie, ale miecza nie odebrał. Jak sam powiedział, uznał to za czyn niehonorowy.
Obóz znajdował się w niewielkiej dolince, otoczony z dwóch stron górami, od wschodu przecięty płytkim strumieniem. Na zachodzie wyżłobione było niewielkie przejście, prawdopodobnie „zapasowe” wyjście. Jak zauważył Sharon, zaraz za nim znajdował się trakt łączący Cień Drzew z Shiel.
Były tylko dwa drewniane budynki, jeden był prostą, niewysoką myśliwską wieżyczką, a drugi wyglądał jak kwatera dowódcy – prosty, niewysoki budynek postawiony na planie prostokąta. Resztę „dachów nad głowami” stanowiły namioty, w większości prostokątne, choć zdarzały się także trójkątne, zachodnio wyglądające kawały płótna.
Sharon został wprowadzony do jednego z mniejszych, prostokątnych namiotów.
Wnętrze okazało się puste. Niemal…

***

Na Aileen padł cień kogoś lub czegoś – ale na pewno jego źródłem nie był pijak, który obecnie próbował ustalić, w które lewo ma się obrócić, by spojrzeć na elfkę. Namiot nagle wydał się o wiele mniejszy, niż wcześniej. Pijany człowiek powoli, choć nieuchronnie zbliżał się w stronę Aileen.
Lecz wtedy wpadł na niego inny człowiek. Upadli na ziemię. Pijany barbarzyńca przygnieciony był…
…towarzyszem Aileen, Sharonem zwanym Walecznym. Nad nimi stał kolejny z bandytów – tego jeszcze elfka nie kojarzyła. Odkryła jednak, że wystarczy mocno szarpnąć więzy, a powinna być wolna…

***

Cień Drzew to naprawdę ładne miejsce. Zwłaszcza, gdy oczyścił je z kapliczki poświęconej bogom „ciemnej strony”. Taaak… Był tam wraz z kapłanem Aonira oraz druidką Elen. Kilka prostych czarów z białych dziedzin magii i było po sprawie.
Nie musiał nawet kalać świętego miejsca swoimi czarami. Choć, zdaniem druidki, kalał je już samą swoją obecnością, nie narzekała, gdy zatopił postrachowe ostrze w cielsku ożywieńca…
Co prawda, nie wrócił w ten sposób życia kapłana, który zginął z pieśnią ku czci swego boga na ustach. Chyba tak właśnie chciał umrzeć…
Na samym końcu pożartowali z krasnoludów. Elfka nie lubiła ich równie mocno, jak Marcus. Choć mroczny elf wolał nie wspominać o kontaktach z orkami… nie na jej terenie.
W każdym razie, miał tę sprawę za sobą. Zmierzał obecnie w stronę Shiel. Naprawdę dziwną rzeczą była łatwość, z jaką to miasto wpadało w kolejne kłopoty. Podobno teraz miało problem z barbarzyńcami. I faktycznie, Marcus nie widział jeszcze murów miasta Zakonu, a napotkał obóz, w którym paradowali uzbrojeni, nieco dzicy ludzie.
Byli półnadzy. Z pewnością znalazł się z dala od swojego miejsca zamieszkania, niewielkiej wioski leżącej tuż przy Mulandirze, której większość mieszkańców parała się rzemiosłem właśnie w celu zaspokojenia nienaturalnie wielkich potrzeb opiekunów Biblioteki Magów Kręgu.
Maev odruchowo zatrzymał się, by obejrzeć tenże obóz. Miał dość dogodne miejsce, zachodnie wyjście było niewielkie, a gwar w obozie raczej nie pozwalał na spostrzeżenie obserwatora. Mieli co prawda po drugiej stronie niewielką wieżyczkę obserwatorską, ale obecnie nikt nie pełnił tam warty.
Cóż za brak dyscypliny…
Marcus oglądał dość nietypową sytuację. O ile przyniesienie jeńca do obozu było całkiem normalne, o tyle nienaturalnie wysoki i szeroki człowiek, gdy tylko wepchnął jeńca do jednego z licznych namiotów, stanął u jego wejścia. I stał.
Rozmawiał z jeńcami?

***

Jeśli miejsca potrafiły kształtować charakter, to właśnie trafili do jednego z takich.
Niewielka wioska, broniąca tereny Shiel przed hordami orków i trolli, kitharów, wilkowców, czy, z rzadka, mrocznych czy lodowych elfów, nadchodzących przez Dziką Przełęcz z Lodowych Bagien, a może i nawet mających swoje siedziby w samej Przełęczy, potrafiła kształtować charakter i wolę życia jak mało co.
Nawet dzieci były przyzwyczajone do widoku krwi, odciętych głów różnych stworów, ryków szalejących wilkowców i paskudnych szeptów Luciańskich czarnych magów…
A jednak to tę wioskę zaszczycił swą obecnością sam Rohen Tahir. Wjechał tryumfalnie na swym śnieżnobiałym koniu, a zaraz za nim dumnie wkroczył koń Dariusa Kartografa, osobistego doradcy maga Kręgu.
Zamienił kilka słów z tutejszym namiestnikiem Zakonu w jego kwaterze. Nikt, poza tą trójką, nie wiedział, o czym rozmawiali.
Dzień później Rohen i Darius osobiście nadzorowali trening przyszłych rycerzy. Rozmówili się z fechmistrzem prowadzącym zajęcia, po czym weszli na pole treningowe i rozejrzeli się wśród uczniów, stojących już w szeregu i oczekujących na możliwość powrotu do kwater.
Dwunastu z nich nie dane było wrócić do domu. Dwóch miało nie wrócić w ogóle.
Rohen i Darius zabrali ze sobą dziesięcioosobowy oddział, złożony z dziewięciu rekrutów i jednego strzelca oraz dwóch przyszłych zbrojnych jako „przyboczną gwardię”. Choć z pewnością Darius i Rohen byli w stanie samemu oprzeć się większym zagrożeniom, niż wybrani Ildur i Alexander, uparli się, by zabrać tę dwójkę ze sobą.
- Mamy wielkie plany – oświadczył Rohen. – Oni będą nam potrzebni.
Dziesiątka wojaków została wysłana na przeszpiegi w kierunku odkrytego niedawno sporego źródła arii.
Ildur Arduin i Alexander Winder, wraz z Rohenem i Dariusem, zatrzymali się w niewielkiej dolince u stóp wzgórza, na którym stał Kryształ Aonira. Jak wszyscy okoliczni mieszkańcy wiedzą, było to miejsce leżące tuż przed wejściem do Dzikiej Przełęczy, urodzajne we wszelkie kamienie, a nawet żelazo, choć nigdy nie wybudowano tam kopalni – nie byłaby w stanie oprzeć się najazdowi kitharów czy orków.
Dość niedaleko, otoczony stromymi wzniesieniami, znajdował się las.
- Idealne miejsce na założenie wioski robotniczej, nieprawdaż? – Zapytał Rohen, gdy usiedli na prowizorycznych zydlach przy równie prowizorycznym, szybko skleconym stole. Mag Kręgu poczęstował pozostałą trójkę wyśmienitym piwem i wybornej jakości soloną dziczyzną, pochodzącą podobno z lasów Eloni. – A wy, żołnierze, jesteście chyba kimś więcej niż rekrutami, prawda? – Zwrócił się do dwóch zbrojnych wybranych do „gwardii”. – Mam na myśli, że jesteście runicznymi wojownikami…


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sługa Run
Odbębniacz postów


Dołączył: 07 Wrz 2009
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:31, 04 Sie 2010    Temat postu:

Alexander zastanawiał się dlaczego Rohen wybrał właśnie jego i tego pół człowieka, pół mrocznego elfa Ildora. Ciekawe do czego jesteśmy mu potrzebni. Nagle usłyszał głos Rohena. Podniósł głowe.
-Tak-rzekł.- W każdym razie ja jestem rujnicznym wojownikiem, nie wiem jak on.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jaro
Zbrojny w klawiaturę


Dołączył: 02 Kwi 2010
Posty: 67
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:38, 04 Sie 2010    Temat postu:

Rohen, wielki mistrz, członek kręgu, potężny czarodziej. Był spokojny i dostojny, w przeciwieństwie do niego. Nie lada zaszczytem było spotkanie Rohena, a co dopiero służba u jego boku, szczególnie dla nowicjusza. Siedzieli niedaleko lasu w ciszy, przerywanej tylko odgłosem odkładanych kufli. Wiedział że Rohen na pewno nie zabrał ich na piknik, czego mógł chcieć od dwójki nowicjuszy. Postanowił o tym nie myśleć, nie chciał by mag dostrzegł że jest zdenerwowany. Delektował się chłodnym piwem, było znacznie lepsze od taniego rozwodnionego sikacza jakiego mógł dostać w wiosce, kufel był lodowaty, magia? Niedaleko pasł się koń Rohena. Czuł się niezręcznie, zawsze miał wrażenie że ktoś patrzy na jego szpiczaste uszy. Pamiętał swoje pierwsze dni w zakonie, młodzi rekruci trzymali się od niego z daleka, ale widział że ciągle patrzeli. Jego rozmyślania przerwał Rohen.
-A wy, żołnierze, jesteście chyba kimś więcej niż rekrutami, prawda?
Po czym spojrzał na niego i jego towarzysza, po chwili zaś dodał :
Mam na myśli, że jesteście runicznymi wojownikami…
-Tak
Rzekł jego kompan.

-Tak mistrzu Rohen.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez jaro dnia Śro 17:38, 04 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
1Magol
Skrytopisarz


Dołączył: 17 Lut 2010
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Hobbiton

PostWysłany: Śro 18:54, 04 Sie 2010    Temat postu:

Co się tam dzieje?-Pomyślałem,widząc bandytę uzbrojonego w niewielki miecz. - Dochodzą stamtąd dziwne odgłosy. - W tym momencie rozejrzałem się dookoła w poszukiwaniu innych łupieżców.Po chwili oględzin zorientowałem się że nikogo nie ma w namiotach.
Nikogo nie ma na warcie? - powiedział do siebie po cichu wstając z ziemi. - Gdyby to była wojna byliby już wszyscy martwi... - Idąc spokojnym krokiem przez obóz chłopiec wyraźnie czół zapach piwa i pieczonego mięsa. Dobrze się bawią - Pomyślał.
W końcu doszedł do dużego namiotu z którego wyraźnie dochodziły jakieś dźwięki.
Stojąc przy namiocie zauważył wysokiego człowieka wyraźnie mniej spitego od pozostałych. - To pewnie ich szef. - O czym oni gadają? - Momentalnie podszedłem bliżej aby coś usłyszeć.Niestety jedyne co było słychać to ciche okrzyki spowodowane bólem.Może kogoś torturują? - Pomyślałem.Postanowiłem uwolnić ofiarę, ale jak?
Co zrobić?Musiałbym zabić tego rzezimieszka szybko i bezboleśnie, tak żeby nie podniósł alarmu.Ale to przecież wyznawcy światła, czemu miałbym ich ratować? - W tym momencie coś mnie dźgnęło w sercu - Dobra.Poczekam chwilę i zaatakuję.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez 1Magol dnia Śro 19:12, 04 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aileen
Wójt


Dołączył: 08 Lut 2010
Posty: 167
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zewsząd

PostWysłany: Śro 20:03, 04 Sie 2010    Temat postu:

Pijany zbir zbliżał się do elfki coraz bardziej. Aileen szarpnęła się i w chwili gdy miała się odsunąć, usłyszała hałas. W tym momencie bandzior legł przygnieciony przez jakiegoś człowieka. Strach w kilka sekund przerodził się w szczere zdumienie.
Barbarzyńcę przygniatał Sharon Waleczny.
Dopiero teraz dostrzegła że w namiocie jest ktoś jeszcze. Niewątpliwie był to jeden z podżegaczy, aczkolwiek nie znała jego twarzy. Najwyraźniej to on pojmał Sharona i przyprowadził go tu. Tylko po co? On również był w drużynie od niedawna. Czyżby oczekiwali że on będzie bardziej rozmowny od niej? Wolała nie odpowiadać sobie na pytanie, co wtedy zrobią z nią.
Przygnieciony bandyta jęknął i cos wybełkotał. Aileen poruszyła się a więzy załaskotały ją w nadgarstki. Uśmiechnęła się w duchu. Najwyraźniej sznur nieco się rozplątał. Oplatał jej ręce dużo lżej niż na początku, co oznaczało, że wystarczy trochę mocniej pociągnąć, a może zdoła się uwolnić. Grunt, by nikt się o tym nie dowiedział. Nie ufała Sharonowi ani jego emocjom. Wystarczyłby jeden nieprzemyślany gest z jego strony a inteligentniejszy człowiek by się domyslił. Nie spodziewała się po bandytach ponadprzeciętnej inteligencji, ale wystarczył jeden rzut oka na tego który przywlókł tu Sharona, by ocenić, że nie jest to zwykły drab. Aileen przybrała swój zwykły, obojętny wyraz twarzy (choć nadal jej skóra była trupioblada) i spojrzała w oczy bandycie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sługa Run
Odbębniacz postów


Dołączył: 07 Wrz 2009
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:16, 10 Sie 2010    Temat postu:

Po tym jak jego kompan odpowiedział na pytanie mistrza Rohena, przez jakiś czas popijałem piwo. Potem wyjąłem osełkę i zacząłem ostrzyć miecz. Nie lubię tak siedzieć bezczynnie. pomyślałem Ciekawe czy jest tu w pobliżu jakiś oddział orków z którymi można by powalczyć. zastanawiałem się. Nie bardzo lubię orków. głównie dlatego że mnie zabili, ale również dlatego że cuchnęli i dlatego że zwykle podczas wojny byli po stronie przeciwnej niż ludzie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tallos
Administrator


Dołączył: 22 Maj 2009
Posty: 198
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: What?

PostWysłany: Wto 22:03, 10 Sie 2010    Temat postu:

"Znakomicie, ciekawe skąd mam wziąć dowód, że jestem ze świtu? Cóż spróbuję ja zbić z tropu, tak, aby zapomniała o tym pytaniu, może mi się uda?"

Fenris nic nie odpowiadał, wyglądał tak jakby odleciał gdzieś daleko, więc to ja musiałem odpowiadać na pytania, choć przydałaby się pomoc mojego towarzysza [!].
- Cóż, czemu Fenris to zrobił? Tego nie wiem, ale przecież dzięki niemu ma pani czysty pokój, więc wyszło to na dobre - odpowiedziałem krawcowej, która nie wiedzieć czemu cofnęła się o krok.

"Powoli zaczynam żałować, że udałem się za Fenrisem, ale mojej ciekawości nie da się uśpić choćby na chwilę!"


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Tallos dnia Wto 22:03, 10 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ari
Arinistrator


Dołączył: 29 Kwi 2008
Posty: 1256
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Piekła, a skąd?

PostWysłany: Sob 15:53, 14 Sie 2010    Temat postu:

- Jak już mówiłem, mamy wielkie plany. – Rohen zdawał się być przygotowany na taki zestaw odpowiedzi. – Ale niektórzy, mianowicie wysłańcy zdrajcy Shin Tar Guara, zamierzają nam w nich… przeszkodzić. Ci zdrajcy podają się za wysłanników Zakonu, ale w rzeczywistości tylko szargają dumę Świtu. Prawdopodobnie będą niedługo szukać nas – skinął głową w kierunku Dariusa – w tej wiosce. Macie im to uniemożliwić… za wszelką cenę.
Jedno spojrzenie Rohena uświadomiło gwardzistów, że cena życia również zalicza się do „wszelkich”.
- Łatwo ich rozpoznacie – kontynuował mag Kręgu. – Jest wśród nich barbarzyńca, rycerz palatyn w zbroi Świtu, elfia łuczniczka, również elfi mag… mogą mieć ze sobą kilku ludzi. Rycerza macie wziąć do niewoli. Wytoczymy mu proces. Z resztą zróbcie, co chcecie, byleby nie wyruszyli w naszą stronę. Ale gdyby faktycznie nie dało się ich powstrzymać, udajcie, że się do nich przyłączacie. Pokierujcie ich do twierdzy w Dolinie Szarego Zmierzchu. Tam się z nimi… rozprawimy.
Rohen wgryzł się w dziczyznę, idealnie w tym samym momencie mowę zabrał Kartograf.
- Ale na razie mamy dla was inne zadanie. Nasi zwiadowcy donoszą, że grupa zdrajców stacjonuje obecnie w Shiel, więc dotrze tu nie prędzej niż jutro. Dziś chcielibyśmy, byście pomogli nam przepędzić patrol mrocznych elfów, grasujący w Przełęczy. Oczywiście, zapłacimy wam za fatygę. Jesteście zainteresowani?

***

Gdyby wzrok mógł zabijać, Tallos już by nie żył. Krawcowa obdarzyła go – jeśli to właściwe słowo – spojrzeniem mogącym przebić przeciętny zewnętrzny miejski mur. Zdążyła otworzyć usta, ale nie zdążyła nic powiedzieć, gdy drzwi od domu zaskrzypiały. W progu pojawili się Sęp i Sartarius. Rycerz palatyn zasalutował, skłonił się, wyprostował i wykonał jeszcze kilka innych bezużytecznych ceremoniałów, gdy w tym czasie barbarzyńca pochwycił Tallosa i pociągnął ku wyjściu. Następnie to samo, tyle że drugą ręką, zrobił z Fenrisem.
- Oni już wychodzą – zapewnił Sartarius, kłaniając się po raz wtóry.
Chwilę później byli już w bezpiecznej odległości od pechowego domu, kryjąc się przed słońcem w jednej z wąskich, ślepych uliczek.
Nawet Sartarius mówił prosto z mostu, nie owijając w rycerskie słówka. Mogło to oznaczać tylko jedno: sytuacja była nader poważna.
Treść komunikatu była jasna jak kryształ Aonira, opiekujący się miastem Shiel i jego okolicami.
- Aileen została pojmana. Przypuszczamy, że Sharon też. Musimy wyruszać. Natychmiast.
Tallos i Fenris nie zdążyli przetrawić tych słów, gdy na głównej ulicy dały się słyszeć oznaki zamieszek. Wyjrzeli dyskretnie zza rogu.
Sytuacja przypominała popularną w Xu gonitwę, zwaną corridą. Tyle, że zamiast byków strażnicy miejscy (i kilku innych mężczyzn, zapewne marzących o bogactwie, sławie, czy czym tam) gonili ludzi… no, nieco podobnych do byków. W zbrojach kolczych czy płytowych nie mieli jednak szans dogonić skąpo odzianych uciekinierów, podobnych do barbarzyńców.
Podżegacze niszczyli wszystko, co stanęło im na drodze. Z wyjątkiem domów. Stragany fruwały w różne strony, najczęściej prosto pod nogi strażników, wystraszone żywe zwierzęta potęgowały motłoch, a nadlatujące znikąd owoce i warzywa nie ułatwiały sprawy.
Sęp gwizdnął cicho na ten widok. Gwizdnięcie to skojarzyło się reszcie z cichym podziwem, wydawanym przy ujrzeniu naprawdę dużej bestii. Czy też, naprawdę dużych kłopotów.
Wśród jednego z pół tuzina uciekających podżegaczy jedna twarz wydała się Tallosowi znajoma. Minęła chwila, a gwar nieco ucichł, gdy przypomniał sobie, gdzie widział tego człowieka. Przypomniał sobie również jego imię. Rheniv.

***

Jedyna osoba, która utrzymała się na nogach, to jest ta, która przywlókł Sharona, paroma ruchami dłoni wyrzuciła z namiotu pijaczynę. Bandyta spokojnie wytrzymał spojrzenie Aileen – zapewne widywał już straszniejsze.
Sharon został posadzony na ziemi i spętany. Podżegacz kucnął przy swym zakładniku, odwracając się jednocześnie plecami do Aileen.
- Valino zaraz się tobą zajmie – obiecał, szczerząc kły.
Elfka poczuła, że teraz nastąpił ten moment…

***

Wysoki mężczyzna wszedł do namiotu, a dosłownie dwie sekundy później z tego samego namiotu wypadł inny. Zatoczył się w prawo, w lewo, następnie obrócił o trzysta sześćdziesiąt stopni i runął na ziemię jak martwy. Lub pijany.
W namiocie zrobiło się cicho.
Zbyt cicho.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ari dnia Sob 15:53, 14 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sługa Run
Odbębniacz postów


Dołączył: 07 Wrz 2009
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 18:57, 14 Sie 2010    Temat postu:

Alexander słóchał uważnie słów Rohena. Powtrzymać kogoś kto chce przeszkodzić Rohenowi i Dariuszowi, wspaniale. Nie rozumiem tylko po co rycerza zabierać na proces, nie lepiej mu ściąć odrazu łeb? A jak reszty nie da się powtrzymać to udać ze do nich dołączamy. Ciekawe tylko czy mam uwieżą po tym jak weźniemy ich kompana do niewoli. Kiedy Rohen skończył zabrał głos Kartograf.
Dopiero jutro tu dotrą, szkoda. Rozwalić patron mrocznych elfów? Też dobrze, przynajmniej będzie mógł się trochę rozruszać.
-Oczywiście że jestem zainteresowany-rzekłem.- A o jakiej zapłacie konkretnie mowa?

Dawno już nie widziałem tylu błędów w jednym poście...

słuchał
2x powstrzymać
nie wiem co Ty chcesz od Dariusza... Razz
od razu piszemy oddzielnie
że
nam
uwierzą
weźmiemy
i chyba patrol

Zajrzyj czasem do słownika ortograficznego

Edited by STL


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jaro
Zbrojny w klawiaturę


Dołączył: 02 Kwi 2010
Posty: 67
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 22:09, 14 Sie 2010    Temat postu:

-Szumowiny, rzekł w myślach. Zdrada to jedno z najgorszych przewinień jakie mógł dopuścić się rycerz względu zakonu jak i współbraci. Tak przynajmniej mu wpajano...
Gdy dowiedział się o składzie drużyny od razu pomyślał o tanich książkach jakie można było kupić u podróżnych handlarzy. Wysłuchał wszelkich wytycznych, miał szczerą ochotę ukarać bandę zdrajców.Jednak na wieści o mrocznych elfach przeszły go ciarki, nigdy nie spotkał swojego krewniaka, widział ich tylko na rycinie w książce o ciemnych rasach w zakonnej bibliotece. Ciekawiło go czy naprawdę były tak złowrogie jak je opisywano. Mimo to nie mógł odmówić, to była jego pierwsza poważna misja, okazja by się wykazać o i otrzymać status rycerza.
-Tak, podejmę się tej misji mistrzu.
Gdy również jego towarzysz się zgodził zauważył na twarzy Rohena zadowolenie. Nieświadomie trzymał dłoń na rękojeści swojego miecza.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aileen
Wójt


Dołączył: 08 Lut 2010
Posty: 167
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zewsząd

PostWysłany: Nie 15:24, 15 Sie 2010    Temat postu:

Aż do tej chwili Aileen wierzyła, że uda jej się wymknąć niezauważenie z obozu. Teraz jednak dotarła do niej beznadziejność sytuacji. Choć ręce miała praktycznie wolne, nie miała szans w starciu z nawet pojedynczym bandytą. Spojrzała na Sharona. Ledwo uszedł z życiem, więc jakie szanse w starciu może mieć ona? Była praktycznie bezbronna, jej jedyną przewagą były wolne ręce.
Tylko, że to nie miało już żadnego znaczenia.
Była w sytuacji bez wyjścia. Miała najwyżej kilka minut, by podjąć decyzję. Ucieczka? W obozie kręciło się zbyt wielu bandytów, schwytaliby ją zanim zdążyłaby zrobić choć kilka kroków. Rozejrzała się po namiocie. Żadnych mebli, przedmiotów, nic co pomogłoby przy ucieczce. Podłoga była zwykłym klepiskiem.
Jej szanse na ucieczkę bliskie były zeru. Nie chciała jednak czekać bezczynnie, choć straciła już wiarę w zwycięstwo.
Bezszelestnie uwolniła się z więzów. Wydłubała z ziemi niewielki kamień i cicho niczym skradający się drapieżnik powstała i cisnęła z całych sił kamieniem w tył głowy zbira. Postawiła wszystko na jedną kartę. Gdy usłyszała głuche łupniecie kamienia w czaszkę jednym susem wyskoczyła z namiotu i rzuciła się do ucieczki. Nie przeszło jej przez myśl, by próbować ratować również Sharona. Był poważnie ranny, niezdolny do biegu. A ona nie zamierzała narażać życia dla byle człowieka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
1Magol
Skrytopisarz


Dołączył: 17 Lut 2010
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Hobbiton

PostWysłany: Pon 15:40, 16 Sie 2010    Temat postu:

Gdy wpadłem do namiotu zobaczyłem tylko uciekającą elfkę i kamień uderzający w zbira - to musiało boleć - powiedziałem i przystąpiłem do uwalniania leżącego na ziemi człowieka - Wstawaj! - krzyknąłem i lekko szturchnąłem zakładnika - Nie mamy czasu! - Wyciągnąłem manierkę i wylałem całą wodę prosto na twarz leżącego.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez 1Magol dnia Śro 14:35, 18 Sie 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum SpellForce Strona Główna -> Gawędy Ariego Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 11, 12, 13, 14, 15, 16  Następny
Strona 12 z 16

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin