 |
SpellForce Forum
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tallos
Administrator
Dołączył: 22 Maj 2009
Posty: 198
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: What?
|
Wysłany: Pon 22:45, 29 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Tallos zaczął myśleć intensywnie. - Zaatakować? Nie zaatakować? Stać i czekać na resztę? Co by tu zrobić? - pytał sam siebie. Nagle jakiś głos przewiał poprzednie myśli, a mówił tak: - Zaatakuj! Na co czekasz? Drzewożer jest z drewna, a co działa na drewno? Ogień! Tak, to będzie dobry atak.
Odsunął się bezpiecznie do tyłu i zaczął wypowiadać słowa. Nie minęła chwila, a otoczyła go aura gorąca, która* powędrowała ku drzewołakowi. Zaczął czekać...
[Nie wiem czy oto chodziło, ale w spellforce wybuch ognia był podobny do kuli, a kulę się rzuca ]
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Tallos dnia Wto 12:34, 30 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Fenris
Zbrojny w klawiaturę
Dołączył: 04 Sty 2010
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: się wziąłeś?
|
Wysłany: Wto 14:01, 30 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Fenris wiedział, że ta akcja nie rozwiążę się dyplomatycznie. Faktem jest, że elfki za bardzo nie przepadały za Sidahan. Gdyby tylko Tallos dał mu trochę czasu może wyperswadowałby im kto tu tak naprawdę jest zuy. Zamiast tego jednak pozostało do zrobienia tylko jedna rzecz.
- Przeciw despotyzmowi i dla równouprawanienia! - zakrzyknąłem mając nadzieję, że nie lubiące Sid elfki porwią hasło. Na wieśniaków skutkowało... Do pewnego czasu... Zacząłem zbierać otaczającą mnie energię. Szmaragdowy płomień buchał z moich rąk gotowy na wysłanie w stronę drzewołaka. Jeśli się zapali i dostanie z szoku bardzo możliwe, że sam stratuję połowę straży. pomyślałem na prędko.
Nie było więc czasu do stracenia przygotowałem wcześniej wydobytą poświatę i wraz z słowami inkantacji starałem się cisnąć w drzewca.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Aileen
Wójt
Dołączył: 08 Lut 2010
Posty: 167
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zewsząd
|
Wysłany: Wto 18:06, 30 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Że też tak musiało się to skończyć...
Aileen wiedziała że nie mogła otwarcie zaatakować Sidahan, byłoby to niehonorowe, zwłaszcza, że popełniła tak poważny błąd. Z resztą, co pomyślałyby o niej Silvanne i łowczynie, gdyby bez skrupułów zaatakowała wyższą rangą elfkę.
Spodziewała się ostrej reakcji ze strony przyszłych towarzyszy, niemniej jednak ucieszyło ją to, że zaatakowali drzewiaka a nie Sidahan.
Drzewołaki są dość odporne, gdyby jednak dostatecznie go rozjuszyć, być może zrzuciłby Sidahan Sprawnym ruchem założyła strzałę na cięciwę i wycelowała w czerwone oczy drzewiastego potwora.
Trzeba zrobić wszystko, by łuczniczki Sidahan nie włączyły się do walki - rzekła w myślach, wypuszczając strzałę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ari
Arinistrator
Dołączył: 29 Kwi 2008
Posty: 1256
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z Piekła, a skąd?
|
Wysłany: Śro 12:23, 31 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
[Więc po kolei, rzuty:
Tallos: Mądrość: 3/45, Inteligencja: 56/35 (brany pod uwagę jest lepszy wynik)
Fenris: Inteligencja: 97/35, Charyzma: 28/35 (brany pod uwagę jest lepszy wynik). Rzut na charyzmę okrzyku: 73/35
Aileen: 1/60 (!) – automatycznie działa ‘wybuch lodu’; +10PD ]
Pod wpływem adrenaliny Tallos wykrzesał z siebie więcej, niż kiedykolwiek spodziewałby się ujrzeć. Kula piekielnego ognia trafiła w grubą jak udo Svavira drewnianą nogę drzewołaka, łamiąc ją na pół. Ogień natychmiast zajął suche drewno potwora, w kilka chwil płomienie lizały już nogi Sidahan. Zdesperowana kobieta wstała i, jedną ręką trzymając się siodła, szukała dogodnego miejsca na upadek. Inkantacja, którą wypowiedział Fenris, rozjuszyła ożywieńca. Ten ostatni zaczął się miotać, ścierając swoją stosunkowo delikatną korę o skały wąwozu. Dzieła dopełniła lodowa strzała Aileen. Pocisk żywego lodu rozbił się w samym środku czerwonego oka, wywołując u ożywieńca nieopisany ból. Na ułamek sekundy czas stanął, gdy drzewołak stal bez ruchu, zamrożony. Później oparł się na tylnich odnóżach, ale stracił równowagę i przewrócił się do tyłu, wprost na celujące w Aileen łuczniczki. Ostatnim, co było słychać przed zwiększającą się chmurą kurzu i ogłuszającym uderzeniem kupy drewna o ziemię, był żałosny pisk elfek. Pięknych elfek, których Fenris już nigdy nie zobaczy… w całości.
Sęp i oddział Aileen mogli tylko przypatrywać się rosnącej masakrze. Svavir robił to z otwartymi ustami, wybałuszonymi oczyma, z toporem w dłoniach – nic innego nie był w stanie zrobić. Kiedy kurz wojny opadł i wszystkim wydawało się, że jest po wszystkim, wydał z siebie soczyste:
- O, kurwa…
…I wtedy Sidahan z upiornym łomotem łamanych kości wylądowała w pobliskich krzakach.
***
Sharon zastał Sartariusa w pobliskiej gospodzie. Wnętrze, nie licząc samego rycerza palatyna, było puste. Niedawno musiała rozgorzeć tu solidna, karczemna bójka. Na podłodze walały się szczątki mebli, gdzieniegdzie krzepła plama krwi (jedna, zaskakująco duża, wskazywała na zabójstwo), a mniej więcej pośrodku pomieszczenia – w pobliżu wspomnianej szkarłatnej kałuży – maleńkie kryształki odbijały słoneczne promienie tuż obok ostrza połamanej włóczni. Czegoś tak pięknego Sharon nigdy na oczy nie widział, wielka szkoda, że kryształki były mniejsze od jego paznokcia…
- Wyruszamy – zdecydował Sartarius. Nie czekając na towarzysza, udał się na zewnątrz i wsiadł na konia.
Chwilę później minęli kopalnię (podobno nawiedzoną) i wjechali w górzyste rejony zamieszkane przez barbarzyńców. Pierwszy obóz już wyłaniał się z mroków horyzontu…
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ari dnia Śro 12:26, 31 Mar 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Fenris
Zbrojny w klawiaturę
Dołączył: 04 Sty 2010
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: się wziąłeś?
|
Wysłany: Śro 13:00, 31 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Nawet najwięksi filozofowie połamaliby sobie głowy na tym co się przed chwilą zdarzyło. Czyżby interwencja boska? Ostatnio modliłem się... mniejsza z tym. Rozluźniłem ciało i obracając się na pięcie spojrzałem po reszcie. Nie czekając niczym przekupa na bazarze wtrąciłem swoje 3 grosze.
- Panowie i miłe panie w drogę. Kyro prowadź za nim twe kompanki zechcą znowu się na nas wpakować.
Rozwiązanie siłowe zazwyczaj mi nie podchodziło, lecz dzisiaj aż za nadto byłem zadowolony z współpracy w zespole. Co jak co, ale nawet Svavir musiał chociaż podświadomie docenić Tallosa, potem Elfkę potem... mnie. No nie jest się idealnym... Może ociupinkę. Spojrzałem jeszcze w środek pobojowiska. To co kiedyś było fajne zamieniło się w stertę zmiażdżonych szczątków. Takie życie. Uśmiechnąłem się ironicznie i zwróciłem głowę w stronę elfki oczekując odpowiedzi, a raczej działania.
Zachowałem, jednak moją posraną czujność. Kto wie może coś jeszcze się rusza tam w drzewach gotowe tylko na puszczenie cięciwy posyłając morderczy pocisk w głowy świtowców.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Tallos
Administrator
Dołączył: 22 Maj 2009
Posty: 198
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: What?
|
Wysłany: Śro 14:53, 31 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
A więc Tallos nie był sam, pomogła mu elfka oraz Fenris. Najpierw aura gorąca(trzeba było przyznać, że była dwa razy mocniejsza niż elf sobie wyobraził) powędrowała ku drzewołakowi, a potem powoli go spalała. Zaklęcie człowieka w masce rozjuszyło dzikiego wierzchowca i Sidahan już ledwo się trzymała. Ostatnim atakiem była strzała Aileen, która trafiła w oko. Po drzewołaku została już tylko sterta drewnianych kości, a przywódczyni spadła z hukiem najprawdopodobniej do krzaków przy którym złamała młode drzewko (jak mogła!). Co do Sępa, to cały czas się gapił, ale nic nie pomógł jednak na pewno był zadowolony. Tallos rozprostował się i podszedł do Fenrisa. Następnie zagadał:
- To co? Wyruszamy dalej?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Tallos dnia Śro 15:03, 31 Mar 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Aileen
Wójt
Dołączył: 08 Lut 2010
Posty: 167
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zewsząd
|
Wysłany: Śro 17:45, 31 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Poczekajcie. - rzekła Aileen. Następnie zwróciła się ku Silvanne i pozostałym łuczniczkom.
- Przykro mi, że tak się to skończyło - powiedziała. W tym momencie nasze drogi się rozchodzą, postanowiłam dołączyć do posłańców Zakonu. Proszę was, byście zabrały Sidahan i pozostałe przy życiu łuczniczki w bezpieczne miejsce, gdzie odzyskają zdrowie. Tymczasem, żegnajcie. Niechaj Elen czuwa nad wami.
Odwróciła się i ruszyła ku wędrowcom. Dymiące szczątki drzewołaka wydzielały gryzącą woń spalenizny.
- Możemy ruszać. Me imię Aileen - przedstawiła się, choć wiedziała że to zbędne. Przystanęła, dając do zrozumienia, że oczekuje odpowiedzi.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Sargon
Zbrojny w klawiaturę
Dołączył: 14 Lut 2010
Posty: 75
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 21:33, 31 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Podczas podróży, znowuż to przypomniały mi się słowa Sartariusa. Mogą nas zaatakować, na dodatek z zasadzki - wtedy gdy nie będziemy się niczego spodziewać, zajdą nas od tyłu i zabiją. Hmm... ale przecież na szczęście barbarzyńcy nie mają łuków, a konie są dość szybkie, żeby uciec, więc raczej są jakieś szanse. Co innego gdy zastawią na nas pułapkę... Konie skonają, a my będziemy się pałętać po lasach lub drogach. Na szczęście Sartarius jest bardzo dobrym wojownikiem, także on da sobie radę. Jeśli nas nie zaatakują albo zaatakują lecz przeżyjemy - będzie to oznaczało, że mamy szczęście. Myślę, że... A to co? Coś się chyba poruszyło w krzakach - mam nadzieję, że jest to jakiś zwierzątko, które zgubiło swoją matkę... Brr... Aż strach myśleć jak mogłaby wyglądać taka matka... wielka bestia z pazurami i kłami na pół metra, a ona sama mająca 5 metrów wzrostu, nie ważne czy biegająca na czterech łapach, czy też na dwóch. Usłyszałem kolejny szelest - tym razem coś na śledziło, jednak to nie jakieś zwierzątko, być może to jakiś drapieżnik, czekający na to, aż znajdziemy się w pobliżu jego stada i wtedy zaatakuje. Znowuż usłyszałem szelest, ale tym razem na drzewie... teraz byłem już pewny, że to jakiś zwierz - czułem to.
- Czy mi się wydaje czy ktoś lub coś nas śledzi? - powiedziałem. Postanowiłem zapytać Sartariusa o to, ponieważ, ma duże doświadczenie - Ciągle słyszę jakieś szelesty i wydaje mi się jakby coś się poruszało za krzakami - wskazałem na krzaki po lewej stronie - Nie wydaje ci się to podejrzane, Panie? Drapieżniki nie mają zwyczaju oddalania się od stada i polowania samemu, nieprawdaż? - zapytałem.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Sargon dnia Śro 21:34, 31 Mar 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ari
Arinistrator
Dołączył: 29 Kwi 2008
Posty: 1256
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z Piekła, a skąd?
|
Wysłany: Czw 10:21, 01 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Sidahan, jak gdyby nigdy nic się nie stało, wstała i otrzepała strój z kurzu, liści i kilku gałęzi przebijających ją na wylot. Mówiąc do siebie coś o dożywotniej gwarancji i tanich, ruskich bublach, podeszła do drzewołaka.
- Ma ktoś części zamienne? - Zwróciła się do drużyny, która przed chwilą ją pokonała. - Nie? A niech mnie... Znowu pójdzie z mojej kieszeni...
Sięgnęła do jednej z licznych kieszeni i wyjęła z niej wiertarkę. W mig poskładała drzewołaka i kilka sekund później siedziała już na jego szczycie.
- A teraz wybaczcie, dziś w Tanara & spółka z.o.o. mają trzydziestoprocentową wyprzedaż. No i muszę odwiedzić fryzjera... - Zalotnie przeczesała włosy, zahaczając kilkukrotnie o wystające gałązki. - No i muszę wskoczyć do Tesco, kupić prowiant. Trzymajcie się!
Pokiwała dłonią niczym najwyższa królowa i po wafle poszła TAK.
Prima Aprilis ^^'
- A nie mówiłem? Czyż nie jest tu lepiej? Cieplej?
Uram położył znaczący nacisk na ostatnie słowo, i Hokan bardzo dobrze wiedział, dlaczego.
- Gorąco – Pan Umarłych odpowiedział bezbarwnym głosem, machinalnie bawiąc się sygnetem. – A niedługo będzie jeszcze ciekawiej…
Wziął kielich od pobliskiego sukuba, chodzącego z tacką od maga do maga. Rozsiadł się wygodniej na wyściełanej czymś naprawdę miękkim drewnianej sofie. Kątem oka dostrzegł pytające spojrzenie Urama.
- Mówiłeś, że wycofasz się do Szeptu i wtedy ja cię zaatakuję i…
- Mówiłem, ale widzisz, mamy problem – Ashir porzucił zabawę sygnetem na rzecz picia wina. – Pozwoliłem sobie obronić Pierwszy Przyczółek. Nasz runiczny chłam chyba zbyt wiele wie. Obawiam się, że mogą próbować zniszczyć… jego. Sam rozumiesz…
- Nie ma sprawy. – Uram wzruszył ramionami. – To tylko parę setek rekrutów. Za tydzień pojadę do Farlornowej Nadziei i powiem, jak mi przykro z powodu tej straty, że dzięki nim reszta nie musi obawiać się najazdu umarłych i tak dalej…
- …A ich duchy będą ci dziękować, że ich rzuciłeś na żer… – zakpił Hokan. Uram zignorował ironię i sam sięgnął po wino, zostawiając na sekundę wzrok na odsłoniętych piersiach demonicy.
- Właściwie, skąd wiesz, że chcą skrzywdzić naszego pupilka?
- Od Rosia. Mówił, że chce wcielić w życie jakiś plan, ale potrzebowałby do tego zaufania Świtu. Pozorne zniszczenie Agusia mogłoby mu to załatwić. Rozumiesz, podrzuciłby im pusty kamień runiczny, te debile i tak nie zauważą. – Ashir dał Uramowi sekundę czasu na odpowiedź. Władca Demonów tylko pociągnął solidnie z kielicha, więc Hokan kontynuował przemowę. – Ten Rohen to ma łeb za dwóch.
- A w ogóle, jak się czuje?
Hokan powolnym ruchem odwrócił się w prawo. Pierś demo nicy zasłoniła mu widok, ale nie miał nic przeciwko temu.
- Zaraz zmieni imię na „Rożen”- Mimo wysiłków, Pan Umarłych uśmiechnął się. Uram zbył jego obawy machnięciem ręki.
- Przyzwyczai się – obiecał. Zerknął na Rohena próbującego rozwikłać ważny problem: zdjąć najniższą warstwę szaty i paradować po Mulandirze w samej bieliźnie, czy spróbować nie zlać się potem przez następnych parę godzin. W końcu wziął jakąś niepotrzebną w Archiwach księgę i zamroził ją. Całym ciałem chłonął przyjemny chłód emanujący z księgi.
- Widzisz, radzi sobie jakoś – kontynuował Uram. Hokan podążył za jego wzrokiem.
- To była księga z baśniami – poskarżył się. – Dostałem ją od dziadka…
Ashir poczuł na sobie zdumione spojrzenie Urama.
- A co ona robi w Mulandirze?
- Raczej robiła… - Ashir westchnął, widząc topniejące stronice. – Była tam wzmianka o planie Rosia, o zakuciu w runę całej rasy…
- Czyli Rohen użył jako orzeźwienia materiałów do eksperymentu, jaki próbuje przeprowadzić od dawna?
W odpowiedzi Hokan tylko wzruszył ramionami. Rozejrzał się dookoła. Mulandir, poza skarbcem, był ogromną biblioteką. Jedynym dźwiękiem, jaki można było usłyszeć, to szeleszczenie stronic ksiąg.
I zamrażanych, niepotrzebnych już baśń.
- A gdzie Raith? – Hokan upił ostatni łyk wina. Skrzydlata demonica w mig podała mu kolejny kielich.
- Szuka jakiejś księgi dla Rosia. Ta cała sprawa z zapisaniem w runach rasy wydaje się ciekawa. Pomyśl, ilu legionistów mógłbym na ciebie wysłać…
Ash wlepił szare ślepia w Urama.
- Póki co, mamy chyba ważniejsze sprawy, niż jakaś wojna. A właściwie, jedną sprawę. Chyba czas najwyższy powiedzieć o tym pozostałym magom.
Uram odłożył złoty kielich na dębowy stół o nogach wyrzeźbionych na kształt płomieni.
- Coś nie mam do nich zaufania. A co, jeśli któryś z nich spróbuje się… wybić?
Hokan z wolna przeniósł wzrok z biustu demonicy na Rohena.
- Nie wiem, co wtedy. Może te runiczne armie to dobry pomysł? Czy mi się wydaje, czy Rohen zamierza zamrozić beczkę twojego wina?
Władca Demonów zaklął tak siarczyście, jak to możliwe na dnie wulkanu.
- Zaraz wrócę – obiecał, ruszając w kierunku Tahira.
Pan Umarłych przeniósł spojrzenie na Kryształ Aonira widniejący na naturalnym wzniesieniu.
- Mam nadzieję, Aonirze, że się nie pogniewacie o to, co chcemy zrobić…
***
Elfki chyba nawet nie zwróciły uwagi na Aileen, błyskawicznie rzuciły się na pomoc konającej Sidahan. Przedstawiciele Zakonu zostali sam na sam z Kyrą.
- Svavir – barbarzyńca niepewnie wyciągnął ku Aileen rękę. – Niektórzy mówią na mnie „Sęp”. Długo by wyjaśniać, dlaczego. Jestem szampierzem Zakonu – Dumnie wypiął szeroką pierś, aż zatrzeszczały wiązania na ubraniu. – Szukamy Mistrza Rohena. Widziałyście go może? Przejeżdżał tędy?
- Nic nie wiem o planach Mistrza Rohena – wyjaśniła Kyra. Jednak jego Córa powinna co nieco wiedzieć. Zaprowadzę was do końca wąwozu, wskażę drogę do Shiel i wrócę do Eloni. To zaszczyt poznać cię, elfie mężczyzno – delikatnie skłoniła głowę ku Tallosowi. – I ciebie, zamaskowany człowieku. Jeśli kiedykolwiek zawitacie do Eloni, mój łuk wskaże wam drogę. Dajcie znać, gdybyście zamierzali odwiedzić Tirganach. Niech oko Aryna nad wami czuwa.
Baczący Fenris nie mógł pozbyć się wrażenia, że ktoś ich obserwuje…
Za załatwienie sprawy otrzymujecie 300 PD na łebka
***
Sartarius spojrzał na Sharona z nieukrywanym zdziwieniem.
- Bystry jesteś – pochwalił. – Wiedziałem, że zabranie cię w drogę jest dobrym pomysłem. Od jakiegoś czasu śledzi nas zwiadowca, Rheniv. Bez obaw, nic nam nie zrobi. To mój były towarzysz. Zastanawia mnie, co robi tak daleko od domu. Zanim wjedziemy do obozu, muszę ci powiedzieć o ważnych rzeczach. Przede wszystkim, jeśli znasz jakiekolwiek sztuczki magiczne, nie korzystaj z nich w towarzystwie Huan. Oni nie cierpią magów, akceptują tylko swoje znachorskie lekarstwa. Najlepiej w ogóle nie wypowiadaj przy nich słowa „magia”. Nie wspominaj też o kobietach. Dla własnego dobra.
Sklecona naprędce palisada stała już w całej okazałości przed podróżnikami. W obozie panowała dyscyplina, raczej niespotykana u dzikich ludów. Każdy znał swoje miejsce. Stojących przed drewnianą bramą podróżnych minęła grupka drwali, zmierzająca do pobliskiego lasu.
- Możemy ich po prostu wyminąć i jechać dalej, albo się zatrzymać na nocleg. Co wybierasz, wojowniku?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ari dnia Czw 12:44, 01 Kwi 2010, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Fenris
Zbrojny w klawiaturę
Dołączył: 04 Sty 2010
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: się wziąłeś?
|
Wysłany: Czw 13:03, 01 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
- Moja droga zwą mnie Fenris, a ten tutaj nieśmiałek to Tallos - zbliżyłem się aby podać im dłoń chociaż wiedziałem, że nie ma czasu na takie ceregiele. Coś było nie tak i to nie to, że przekrzywiła mi się maska. To coś dużo bardziej poważnego. Cholera czyżby jakiś barb zwiadowca, albo nieumarły jeździec z dziurą w tylnej szacie i z kosą zaczął nas śledzić? Krwiożercza wiewiórka albo ktoś miotający boskie pociski. Niech Ereon ma mnie w swojej opiece.
- Wiele rzeczy wydają mi się dziwne. Bierzmy ekwipunek i w drogę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Sargon
Zbrojny w klawiaturę
Dołączył: 14 Lut 2010
Posty: 75
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 13:57, 01 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
- Jedziemy dalej - powiedziałem bez zastanowienia.
Wyruszyliśmy w dalszą część drogi. Pozycja księżyca wskazywała na to, że niedługo będzie świtać. Przez chwilę słyszałem wycie wilków, które po chwili ustało i zapadła błoga cisza. Zaczęło się trochę rozjaśniać na drodze, dlatego też mogłem wypatrywać budzącą się przyrodę, króliki, owce i tym podobne, które hasały sobie po łące lub jadły trawę.
- Dokąd teraz zmierzamy? - zapytałem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Aileen
Wójt
Dołączył: 08 Lut 2010
Posty: 167
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zewsząd
|
Wysłany: Czw 14:26, 01 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Witajcie więc, towarzysze. - Aileen zignorowała wyciągniętą rękę Svavira. - Niewiele wiem o obecnych poczynaniach Zakonu. Wieści rozchodzą się powoli, a te rozgłaszane przez wędrownych kupców często można włożyć między bajki. Słyszałam o ataku na Szarogórze oraz zniknięciu Rohena. Opowiedzcie mi w drodze, co się działo i jak się przedstawia sytuacja.
Aileen spojrzała na Fenrisa. Nie podobało jej się coś w jego zachowaniu. Stał niespokojnie i jakby rozglądał się na boki. Czyżby ktoś nas śledził? Poczęła czujnie nasłuchiwać otoczenia.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Tallos
Administrator
Dołączył: 22 Maj 2009
Posty: 198
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: What?
|
Wysłany: Czw 18:46, 01 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
- Jestem Tallos. Dzięki Fenris, ale sam umiem się przedstawić
Tu zrobił wrogie spojrzenie ku człowiekowi. Nie podał ręki Aileen, bo wiedział, że elfki raczej nie znają takiego zwyczaju. Zaczął coś słyszeć. Czyżby jego jedyny srebrnik spadł na ziemię? Spojrzał pod swoje nogi, ale nic tam nie było. W oddali zobaczył tylko biedne drzewko, które niestety jednak zostało stratowane przez Sidahan. Ale mniejsza z tym, ktoś ich chyba obserwował, a ten ktoś raczej nie był pod postacią zwierzęcia...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ari
Arinistrator
Dołączył: 29 Kwi 2008
Posty: 1256
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z Piekła, a skąd?
|
Wysłany: Pią 9:05, 02 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Przejechali przez obóz powoli, Sartarius czasami wymieniał z kimś powitalne gesty, uśmiechał się do niektórych barbarzyńców, zupełnie, jakby był jednym z nich. Tak jakby nie mieli ich zaraz zaatakować i obrabować...
Coś tu nie grało.
Tuż za bramą przyspieszyli tempa. W ciemnościach rycerz narzucał mordercze tempo. Sharon nie miał czasu na zastanawianie się, czy coś się na nich gapi, ściga ich czy też tropi. Może to i lepiej, że jego umysł zajęty był czym innym. Sartarius w końcu nie wytrzymał psychicznie i czuł potrzebę opowiedzenia Sharonowi Walecznemu o ich misji.
- Chyba mogę ci ufać - wyjaśnił ze trzy razy, zanim przeszedł do rzeczy. - Do Shiel jadę z powodów osobistych. - Odczekał chwilę, by sprawdzić reakcję Sharona, ale zbytnio się nią nie przejął. Wymodulował głos zależnie od sytuacji. - Moi przyjaciele, najemnicy Shin Tar Guara, są w poważnym niebezpieczeństwie. Przynajmniej jeden z nich już nie żyje... Pamiętasz szczątki w karczmie w Liannon? Te kryształki, to fragmenty runy. Złamana włócznia powiedziała mi wszystko, co chciałem wiedzieć. Podejrzewam, że ktoś go otruł, ale to nie wyjaśnia plamy krwi na podłodze... Jeśli masz jakąś hipotezę, chętnie z tobą o tym porozmawiam. Ale najpierw wtajemniczę cię, kim są moi towarzysze, gdyż niebawem do nich dołączysz.
Sartarius rozpoczął opowieść od mrocznej elfki, Anavey. Niewiele powiedział, tłumacząc się niewiedzą. Poznali ją przez Shin Tar Guara, zdrajcę, na pogrzebie Namiestnika Zakonu. Rycerz palatyn nic więcej o niej nie powiedział.
Kolejną osobą był mag Tallos. O nim również niezbyt wiele opowiadał. Mówił o tym, jak poznali się na warcie przy jednej z bram (Sartarius strzegący bramy?) podczas feralnego przyjazdu Mistrza Rohena, o jego złamanym palcu i kilku innych wypadkach. Na koniec, jakby chcąc usprawiedliwić towarzysza, powiedział, że dobry z niego kompan.
Najwięcej czasu Sartarius poświęcił de Mayorowi i Svavirowi. To ten pierwszy został zabity w Liannon. Sartarius poświęcił wiele czasu opowieści o widmie w domu Namiestnika i bohaterskiej walce tej dwójki z upiornym rycerzem, którego ludzie porównywali do samej Śmierci.
I dojechali. Na miejscu Sartarius załatwił wolne miejsca noclegowe, i ze względu na pozamykane przybytki i wyczerpanie podróżą, od razu poszli spać.
***
Kyra zaprowadziła ich do końca wąwozu, wskazała na widniejące miasto Shiel, i odeszła do Eloni. Pozostali sami, w ciemności. Na szczęście, towarzystwo dwóch elfów sprzyjało widzeniu w świetle gwiazd. Dotarli szybko i bez zbędnych opóźnień. Na miejscu przywitała ich tylko jedna otwarta gospoda (aż dziw, że bramy miasta były otwarte). Najedli się za ostatnie drobniaki (Sęp znów czuł potrzebę wykosztowania się) i wynajęli dwa pokoje - jeden dla mężczyzn, drugi dla Aileen, co powoli stawało się zwyczajem.
***
Rankiem spotkali się w gospodzie. Sartarius jadł pieczone mięsiwo z jakimś wojownikiem (który mógłby oszczędzić sobie jedzenia i poćwiczyć), a oni zeszli, wyspani i umyci. Nareszcie.
Sharon zauważył, że Sartarius wymienia uściski z barbarzyńcą (to pewnie Sęp), elfem w sukience (to musiał być Tallos; Sharon poznał to po złamanym palcu) i... była jeszcze jedna elfka, ale nie mroczna. To nie mogła być Anavey. Towarzyszył im człowiek, wyglądający na skrytobójcę. O nim Sartarius również nie wspominał.
- To Aileen zwana Córą Rohena. - Svavir wskazał na elfkę. - Dołączyła do nas w Eloni, pomogła w walce z elfkami i... Sartariusie, musimy ci powiedzieć o czymś ważnym. Mieliśmy wypadek w Liannon, obecny tu Fenris widział całe zdarzenie...
- To ja wam muszę o czymś opowiedzieć - przerwał mu Sartarius. - Ale najpierw, zjedzmy coś, poznajmy się... później porozmawiamy o misji, która nas czeka.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Sargon
Zbrojny w klawiaturę
Dołączył: 14 Lut 2010
Posty: 75
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 11:56, 02 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Przyglądałem się nowemu towarzystwu - elfiemu magowi Tallos'owi, poznałem go po złamanym palcu; barbarzyńcy Svavir'owi zwanym też Sępem; pewnemu skrytobójcy o imieniu Fenris oraz elfce o imieniu Aileen zwaną Córą Rohena - o tych dwóch ostatnich osobach Sartarius mi nie wspominał.
- Witam, jestem Sharon, zwany też Walecznym, ale możecie do mnie mówić po prostu Sharon - przywitałem ich oraz się przedstawiłem. Po chwili podszedłem do Sartariusa i powiedziałem:
- Nie sądzisz, że te szczątki w karczmie w Liannon, to nie przypadkiem sprawka... - powiedziałem i dodałem po cichu - ...jakiegoś maga?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|