 |
SpellForce Forum
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aileen
Wójt
Dołączył: 08 Lut 2010
Posty: 167
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zewsząd
|
Wysłany: Pią 13:43, 02 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Aileen przysłuchiwała się rozmowie Sharona z Sartariusem. W czasie drogi do Shiel uważnie obserwowała trójkę swych towarzyszy, jak to miała w zwyczaju. Zastanawiała się, co okrywa cieniem ich spojrzenia i zatruwa dusze. Wszystko wskazywało na to, że szykuje się kolejna wojna. Atak na Szarogórze, zniknięcie Rohena... To wszystko tłumaczy niepokój Zakonu, jednak przybycie Sartariusa oznacza, że zdarzyło się coś gorszego. Złowróżbne cienie okrywają świat, czasy pokoju nie potrwają długo.
Odwróciła się i ruszyła ku drzwiom wyjściowym.
- Niedługo wrócę - rzekła, po czym dodała ciszej - Niech no który próbuje mnie śledzić... - błysk w oku dobrze wyraził, co się stanie ze śmiałkiem. Po wyjściu z karczmy skierowała się ku niewielkiemu skupisku drzew, skąd był dobry widok na otaczającą ją krainę.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aileen dnia Pią 20:51, 02 Kwi 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Fenris
Zbrojny w klawiaturę
Dołączył: 04 Sty 2010
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: się wziąłeś?
|
Wysłany: Pią 15:22, 02 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
- Trucizna, że też na to nie wpadłem. Mogłem podać to wino analizie... no gdyby nie banda łupieżców, która nas zaatakowała. Tylko kto mógł chcieć ją zabić. To może mieć związek z jej przeszłością albo kulturą mrocznych ludów.
Fenris popił łyk wcześniej zamówionego piwa. Na koszt Svavira oczywiście. Bardzo dobry człowiek, będzie się mu trzeba kiedyś odwdzięczyć.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Tallos
Administrator
Dołączył: 22 Maj 2009
Posty: 198
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: What?
|
Wysłany: Nie 10:38, 04 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
- Jestem Tallos - podał rękę Sharonowi.
Sartarius i ten nowy towarzysz tutaj? Ciekawe co się stało. Czyżby ktoś nas chciał zaatakować?
Usiadł obok Sępa i Fenrisa, który znów korzystał z pełnej sakiewki tego pierwszego. Jak zwykle zamówił piwo i nie raczył za nie zapłacić.
- Trucizna? No nie wiem, chociaż karczmarz się do niej tak przystawiał... I do tego ci ludzie, którzy zabili Gregora.
Tak te wszystkie wydarzenia zdarzyły się tak szybko. Może to zostało zaplanowane od początku? Ale czemu oni zostali zabici, a nie na przykład ja? Nie lepiej tak nie myśleć!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Tallos dnia Nie 10:41, 04 Kwi 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ari
Arinistrator
Dołączył: 29 Kwi 2008
Posty: 1256
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z Piekła, a skąd?
|
Wysłany: Nie 11:03, 04 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
- Na szczęście, nie była to sprawka żadnego maga... - Svavir spojrzał wrogo na Tallosa zza jego pleców. Sharon natychmiast pojął intencje tego spojrzenia. Gdyby elf rzeczywiście był winny śmierci de Mayora, prawdopodobnie już kąpałby się w Rzece Dusz. - Gregor rzucił się na oprychów w gospodzie, wszystko przyspieszyło, i po chwili leżał martwy, obok zniszczonej runy. - Uzupełnił wypowiedź Fenrisa. - Anavey natomiast po prostu upadła na podłogę i już nie żyła. Teoria z trucizną jest prawdopodobna. Ja... Mam jej runę, może uda się ją wskrzesić?
Sartarius, dotychczas zajadający się mięsem, odłożył wielki kawał jagnięciny na talerz. Eleganckim ruchem wytarł okolice ust.
- Chyba wiem, kto mógł to zrobić. W czasie wyborów udało mi się paru rzeczy dowiedzieć. Rohen powinien przebywać teraz w niedalekim posterunku, na skraju Dzikiej Przełęczy. Stamtąd ma wyruszyć do Mulandiru na jakieś spotkanie Kręgu, czy coś. O tym już mi nic nie wiadomo. W każdym razie, mamy jeszcze jeden problem. Shiel jest męczone przez grupę podżegaczy. Są wprawieni w sztukach cichego chodu i ukrywania się, ciężko przewidzieć ich następny ruch. Propagują dość dziwną politykę, są zatem zagrożeniem dla obecnej władzy, a więc i dla Zakonu. Wiedzą, gdzie mogą ukrywać się podżegacze, ale takie zabójstwo ze strony lokalnej władzy byłoby... niedyplomatyczne... Dlatego poproszono nas o pomoc. Jest też jeszcze jedna ważna rzecz, ale w niej porozmawiamy kiedy indziej. Wtedy, kiedy - tu podniósł głos - przestaną nas podsłuchiwać.
Kelnerka czyszcząca pobliski stolik zapłonęła ognistym rumieńcem.
- Nic, tylko ściąć - syknął Sęp, na co kelnerka oddaliła się pospiesznie do lady właściciela przybytku. - Zaczekajmy na elfkę. - Kontynuował szampierz spokojniejszym głosem. - Naprawdę niezła z niej łuczniczka.
***
Aileen, siedząc na niskim, rozłożystym drzewie wyrastającym na brzegu niewielkiej dolinki, dość wyraźnie widziała otoczenie. Lepszego punktu widokowego w pobliżu miasta raczej by nie znalazła. Przez jakiś czas pochłonięta była kontemplowaniem dojrzewającej, wiosennej przyrody: otwierających się ostatnich pąków, powrotów ptaków z odległego Xu, szeleszczenia soczyście zielonej trawy... Szeleszczenia? Przecież nie wiał nawet najlżejszy wiaterek... Elfka uświadomiła sobie, że coś próbuje skradać się za jej plecami. Z dość marnym skutkiem, ale sam fakt był dosyć niepokojący. Odwróciła się, ale niczego nie ujrzała. Wróciła do podziwiania przyrody, co nie uśpiło jej czujności. Nadal słyszała kroki, tylko czekała na dogodny moment. Gdy intuicja nakazała jej zaatakować z zaskoczenia, błyskawicznie odwróciła się, z myślą o przechytrzeniu napastnika. Poczuła lekkie ukłucie na gardle. Nóż! Jej oczom ukazała się twarz mężczyzny, której dolna część zasłonięta była brunatną chustą. Mężczyzna patrzył na nią jak na luksusowy towar, Aileen mogłaby przysiąc, że już myśli, co z nią zrobi po powrocie do bazy bandziorów... Elfka dyskretnie oceniła swoje szanse... Człowiek nie był zbyt wysoki, ale muskulaturą mógł mierzyć się z poznamym niedawno barbarzyńcą... Chwila, czy to przypadkiem nie jest TEN barbarzyńca, który wyciągnął do niej rękę?!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Sargon
Zbrojny w klawiaturę
Dołączył: 14 Lut 2010
Posty: 75
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 21:38, 04 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
- Idę na przechadzkę, za niedługo wrócę - po tych słowach, wyszedłem z gospody i na chwilę stanąłem w miejscu, aby rozglądnąć się po okolicy. Jak to zwykła osada - ludzie chodzili po ulicy, poniekąd przejeżdżały różne karawany, z prowiantem lub bronią. Zacząłem iść. Po 15 minutach spacerowania postanowiłem znaleźć sobie miejsce do chwilowego odpoczynku, w cieniu. Zauważyłem małe drzewko, podszedłem i stanąłem na chwilę koło niego, aby odetchnąć po jakże długiej przechadzce i rażącego w oczy oraz palącego Słońca. Jeszcze trochę się przejdę, a potem wracam do gospody - pomyślałem. Ponowiłem swój spacer.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Fenris
Zbrojny w klawiaturę
Dołączył: 04 Sty 2010
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: się wziąłeś?
|
Wysłany: Nie 22:19, 04 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Albo ten ptaszek jakiś nietowarzyski albo do elfki chce zarwać, niech tylko spróbuje - Pomyślałem kłębiąc myśl,i a moja twarz przybrała wyrazu jak jakiś zUy man robiący Mwahaahahaha. Upewniwszy się, że nikt wścibski nie podsłuchuje zacząłem swoje przemówienie.
- Kto zna zwyczaje elfek, teraz pewnie ogląda ptaszki z Xu, pąki, soczyście zieloną trawę i inne badziewia, nie Tallos? Pewnie trochę jej to zajmie, a na dworze jest ten osiłek więc chyba ją przypilnuje. Będę musiał się zaopatrzyć przed tą misją, znacie może jakiś pobliski sklep ze sprzętem i "różnymi" ziołami, które ułatwią mi prace.
Spojrzałem po zebranych chyba większość załapała, że chcę narkotyzować się Lenyą czy innym badziewiem. Jakbym po drodze znalazł siarczypyska czy inne grzybki...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Tallos
Administrator
Dołączył: 22 Maj 2009
Posty: 198
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: What?
|
Wysłany: Pon 17:32, 05 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Po co ten przydupasek wyszedł? Czyżby zalecał się do elfki? Hah! Prędzej go kwiat paproci zeżre na podwieczorek niż Aileen się w nim zakocha.
- Szukasz dobrego sklepu? Hm... też chciałbym dodac kilka rzeczy do mojego jakże skromnego ekwipunku - powiedział.
Oczywiście od razu się połapał, że Fenrisowi nie chodzi o uzbrojenie lecz...sami wiecie.
- To co, idziesz? - nie czekając na odpowiedź Tallos wstał i udał się do drzwi zostawiając resztę świtowców na pastwę karczmarza.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Tallos dnia Pon 20:36, 05 Kwi 2010, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Fenris
Zbrojny w klawiaturę
Dołączył: 04 Sty 2010
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: się wziąłeś?
|
Wysłany: Pon 18:37, 05 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
- Skoro nie ma żadnych pomysłów, sprzeciwów i innych pierdół to idziemy kupić cosik przydatnego. Przy okazji poszukamy elfki, pewnie teraz ucieka od Sharona.
Stanąłem wyprostowany, maskę schowałem do plecaka, bo daję minus 15 do charyzmy i swobodnym lekko rozbujanym krokiem ruszyłem ku drzwiom. Ciekawe czy ten elfik zna tu jakieś sklepy, bo nie chcę krążyć miesiącami.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ari
Arinistrator
Dołączył: 29 Kwi 2008
Posty: 1256
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z Piekła, a skąd?
|
Wysłany: Pią 22:05, 09 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Fenrisowi niełatwo przyszło odnalezienie kogoś parającego się zielarstwem. Jak szybko zauważył, w tym mieście tolerowano tylko ziołolecznictwo, na wszelkie inne formy alchemii patrzono wyjątkowo nieprzychylnym okiem. W końcu jednak odnalazł kram ze składnikami potrzebnymi mu do spełnienia planu. Niedaleko chatki, oddalonej od centrum miasta, w niemałym kotle radośnie bulgotała dziwnie pachnąca zupa. Fen jednak nie był na tyle głupi, by jej próbować. Wszyscy wiedzą, jak mogłoby się to skończyć, a jeśli nie wiedzą, to marny ich los.
Dagger nie odnalazł poszukiwanego towaru w gotowych produktach, za to nie miał problemu ze znalezieniem składników. Gdy tylko dotknął produktów, za ladą pojawił się człowiek mocno chcący zgrywać tajemniczego. Zamienił z Fenrisem tylko kilka słów, za to największy podrywacz po tej stronie Eo oddał mu wiele srebrnych i brązowych monet - ku swej rozpaczy, głównie srebrnych. Mimo niewielkiego przepłacenia, Fenris mógł być zadowolony z handlu. Wkrótce potem wrócił na uliczkę prowadzącą do centrum miasta, skręcił w lewo, później w prawo i już był na głównej ulicy Shiel. Ciągle dręczyło go idiotyczne przeczucie, że ktoś go śledzi... Może to przez ostatni brak kobiet?
***
Tallos niepewnie wkroczył do olbrzymiego sklepu. Jego nozdrza zostały zbombardowane przez egzotyczną mieszankę zapachów, jakiej nie powstydziłby się Svavir po uczcie złożonej głównie z fasoli. W skład wielkiej kakofonii zapachów wchodziły zarówno aromaty składników zaklęć białej magii, orientalnie pachnące produkty psioników, a także po prostu śmierdzące zgnilizną atrybuty czarnych magów. Jak właściciel może wytrzymać coś takiego?!
Złość szybko minęła, gdy elf spostrzegł, ile nagromadzono tu towaru i jak korzystne są ceny. Olbrzymie regały - każdy poświęcony innemu rodzajowi magii - dosłownie uginały się od ilości produktów, na zwojach i księgach zaczynając, a na szatach, różdżkach i kosturach kończąc. Przedmioty zdawały się błagalnie wołać kup mnie!, nawoływały o wypróbowanie ich możliwości. Tallos wiedział, że większość tutejszych przedmiotów nie jest na jego kieszeń, jednak na jakiś zwój lub słabszy zaklęty pierścień powinno wystarczyć...
***
Sharon nie zyskał niczego, poza paroma oddechami kojącego, świeżego powietrza i spaleniem śniadania. Zatrzymał się na niewielkiej polance. Pogoda i okolica sprzyjały nasłuchiwaniu zjawisk przyrody. Jednak to nie one przykuły uwagę wojownika. Ktoś się skradał w jego stronę! Był za tym krzakiem, nie, zaraz, tamtym drzewem, pobliskim kamieniem...
Ciśnienie opadło, gdy zając wyskoczył zza kamienia i spokojnie kontynuował swą podróż w bliżej nieokreślonym kierunku i celu, jednak po chwili poziom adrenaliny znów podskoczył. To nie był koniec niepokających odgłosów. Znikąd pojawił się człowiek. Półnagi człowiek o młodzieńczej, anielskiej twarzy i idealnie wyrzeźbionych mięśniach. Na jego ciele nie było ani grama tłuszczu. Kobaltowe oczy niemalże świeciły się, gdy oglądały przeciwnika, usta wykrzywiał paskudny uśmieszek. Dzierżył rapier o ostrzu nieco szerszym, niż tradycyjne. Broń była dziełem sztuki kowalskiej, prawdopodobnie elfickiej. Sharona pochłonęła wściekłość na myśl o tym, że tak piękny oręż znalazł się w tak paskudnych łapach.
- Kogoś szukasz? - Zapytał barbarzyńca. Był całkiem rozluźniony, chyba nie spodziewał się ataku. Ponadto, jedynym, co go chroniło, była przepaska na biodrach okolona kunsztownym paskiem (obwieszonym zadziwiającą ilością pękatych sakiewek) i brunatna chusta. Słabe punkty były odsłonięte. Kuszące...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ari dnia Pią 22:25, 09 Kwi 2010, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Sargon
Zbrojny w klawiaturę
Dołączył: 14 Lut 2010
Posty: 75
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 12:02, 11 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Ja niczego nie szukam, ale za to widzę, że ty tak... - odpowiedziałem, byłem przygotowany do ataku, rękę trzymałem przy pochwie tak, aby barbarzyńca nie domyślił się, ażebym chciał go zaatakować. Jednak coś mówiło mi, żeby teraz zaatakować, nie wiem czy to serce, czy też mózg lub chęć zemszczenia się za ludzi, których okradł, czy też żądza pieniędzy... Jedno było pewne... - bez walki się nie obejdzie. Odmówiłem modlitwę do Aonira - w myślach i wyciągnąłem miecz.
...ale za to widzę, że ty tak... - kłopotów - wypowiedziałem część zdania dokańczając je. Wykonałem cięcie w stronę barbarzyńcy...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Fenris
Zbrojny w klawiaturę
Dołączył: 04 Sty 2010
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: się wziąłeś?
|
Wysłany: Nie 12:42, 11 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Ten handlarz nieźle mnie wycyckał, następnym razem go okradnę. Mój zmysł wyszukiwania potencjalnych ofiar został jednak przytłumiony z winy jakiegoś osobnika zapewne śledzącego mnie zażarcie. Czyżby jakiś podstępny zboczony człek łasy na moje wątłe kształty, a może na prawdę się komuś naraziłem. Postanowiłem zamiast iść wprost do karczmy skręcić w jedną z dolnych mniej zatłoczonych uliczek by za rogiem zaczaić się na osobnika. Pomyślałem, że to dobry moment na złapanie chwili oddechu. Ręce powędrowały w stronę zimnych sztyletów, a serce zaczęło mocniej bić. A może tylko zdawało mi się a tropiciel jest tylko złudzeniem umysłu. Zabijanie od tak nie będzie raczej dobrym pomysłem postanowiłem najpierw się mu przyjrzeć.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Tallos
Administrator
Dołączył: 22 Maj 2009
Posty: 198
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: What?
|
Wysłany: Wto 19:21, 13 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Hm... Cóż za zapachy! Ciekawe jakie to tam składniki się znajdują? O fuj! Co tak jedzie? No tak skrzydła nietoperza zmieszane ze śliną ropuchy nie są zachęcające.
Na regałach aż roiło się od magicznych przedmiotów począwszy od małych mikstur kończąc na różdżkach i szatach. Dla maga, który ma złota jak lodu pasowałoby to miejsce ja ulał! Ale Tallosowi zapewne wystarczy tylko na zwój żywiołaka lodu i to jeszcze jak wytarguje go z kupcem. Począł szukać owego zwoju; minął regały z zaklęciami białej magii potem przeszedł obok różdżek i szat (Niby promocja, bo 20 sztuk złota, a w Szargórza dostałby takie coś za jedyne 19 sztuk.) następnie jakieś kostury aż w końcu dotarł do regału z magią żywiołów. Na samej górze były ustawione zaklęcia ziemii na środku ognia i dopiero na samym dole magia lodu. Wygrzebał w końcu szukany zwój. Był trochę przedarty, ale lepszy rydz niż nic! Wziął go, a potem ruszył ku kupcowi...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ari
Arinistrator
Dołączył: 29 Kwi 2008
Posty: 1256
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z Piekła, a skąd?
|
Wysłany: Wto 19:56, 13 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Na dłoniach Fenrisa skroplił się pot. Ile już czekał? Zdawało mu się, że całą wieczność. Raz słyszał jakieś kroki, ale okazało się, że to matka szukała swego dziecka. Po tak brutalnym wyrwaniu skrytobójcy ze skupienia, cisza powróciła na nowo. I trwała.
Dagger myślał już o opuszczeniu kryjówki i daniu sobie spokój, gdy zauważył niepokjący cień, przesuwający się po bruku. Chwycił swe sztylety pewniej, gotów wyskoczyć i uderzyć w słaby punkt przeciwnika. Cień był zadziwiająco mały jak na tę godzinę. Należał do krasnoluda? Zaraz się dowie, za parę sekund jego właściciel się ujawni… Skórzane buciki wychynęły zza rogu.
- Mam cię! – Pisnęła mała, słodka dziewczynka o dużych, brązowych oczach i jasnych włosach splecionych w warkoczyki. Nosiła sukienkę sięgającą po kostki. Jak ocenił Fenris, nie należała do bogatej rodziny. – Ile można się chować!?
Tuż za nią wyrósł wysoki mężczyzna, co gorsza jeszcze szerszy niż długi, w mundurze strażnika miejskiego.
- Co masz na swoje usprawiedliwienie, Cossaidzie? – Ziemia zadrżała pod wpływem głębokiego basu mężczyzny.
***
Trafienie: 26/15 . Ehem… Miło było cię poznać…
Barbarzyńca w ułamku sekundy przyjął postawę bojową i dzięki zręcznemu ruchowi nadgarstka sparował uderzenie. Przeszedł do kontrataku, błyskawicznie, tak, że Sharon nie zdążył zareagować, ale spudłował. Oponent zrobił krok w tył, błyskawicznie przemanewrował w bok i zaatakował z nieprzyjemnego dla Sharona kąta. Ostrze rapiera świsnęło i odrąbało kawałek zbroi na lewej nodze Sharona, ale sam wojownik nie poczuł bólu. Skóra Minotaura zdała test.
Szermierz odskoczył do tyłu i przygotował się na kolejne uderzenie Sharona. Rapier zatańczył ironicznie przed twarzą wojownika.
- Myślałem, że dłużej porozmawiamy… - Pożalił się barbarzyńca. Z jego twarzy nie schodził paskudny uśmieszek, zupełnie, jakby znalazł nową zabawkę.
***
W jedynej gospodzie Liannon pojawiło się dwóch nieoczekiwanych gości.
- Rób swoje, Sylverand.
Władca Luster zebrał w sobie pokłady magicznej energii. Oczywiście, nie musiał to robić, mógł zebrać szczątki runy ruchem palca, ale tak efektowniej wyglądało. Srebrna Dłoń nie zwracał uwagi na gderania Rohena. Teraz liczył się on.
- Gotowe – powiedział po chwili, wręczając Tahirowi posklejaną magią runę. Lecę jeszcze do Hokana, coś ponoć ode mnie chciał…
I zniknęli.
***
Rohen kończył właśnie prace nad uruchomieniem monumentu (jedna świeca była wyjątkowo złośliwa i nie chciała zapalić; w końcu posłużył się magią) – jak magowie go nazwali – „bohaterów”. Pozwalał przywołać przedstawicieli wszystkich ras, nie tylko jednej konkretnej. Użyteczne.
Usłyszał za sobą dźwięk przypominający rechot żaby; to Sylverand śmiał się z własnego dowcipu. Stojący za nim Hokan zachował pokerową twarz.
- Gotowe? – Mruknął Pan Umarłych – Mam ciekawą bitwę do obejrzenia…
- Gotowe – Rohen odsunął się od monumentu. Zielony płomień nieco wyróżniał się na tle pozostałych, ale , jak powiedziałby Uram, było klimatycznie. Hokan i Sylverand zniknęli po chwili, a Rohen skupił się na przywołaniu kolejnych runicznych wojowników.
Już po chwili z nicości wyrwani zostali kolejni służący Świtu: krasnolud, człowiek, lodowa elfka i drow. Popatrzeli po sobie, lecz się nie poznali. Troje z nich żyło już kiedyś jako runiczni wojownicy, Chalkedra umarła całkiem niedawno śmiercią szybką i bezbolesną (zadaną przez Urama, a jakże, ale nikt o tym nie wie), tylko po to, by znów odżyć po parunastu minutach.
Przywołanych – o dziwo z pełnym ekwipunkiem – posłańców uderzył mroźny wiatr wiejący z północy Godmarchii. Słońce stało wysoko na niebie, chyba było południe, ale w tych okolicach nie miał to większego znaczenia. Mróz przebijał ich na wylot. Rohen chyba to dojrzał i od razu przeszedł do konkretów.
- Runiczni, drużyna de Mayora – wskazał na człowieka dzierżącego włócznię – została zdradzona przez Shin Tar Guara. Chcę, abyście rozprawili się ze zdrajcą, ale najpierw spotkacie się z towarzyszami Gregora, zapoznacie, może potrenujecie bądź zakupicie nowy sprzęt… trochę złota chyba panoszy się w waszych kieszeniach? Z pozostałą częścią drużyny spotkacie się w posterunku za Dziką Przełęczą. To niedaleko, a po drodze znajdują się dogodne miejsca na odpoczynek. W razie wypadku, Chalkedra ma mapę. A teraz wybaczcie, mam ważną wizytę w Mulandirze…
Skinął głową na pożegnanie. Jakby słonecznego światła było mało, na Rohena spłynęło kolejne, złote światło z nieznanego źródła. Po chwili maga Kręgu już nie było.
***
Tallos zapłacił dokładnie tyle, ile się spodziewał, w wyniku czego opuścił sklep z niemal pustymi kieszeniami. Zwój był stary, może pochodził jeszcze sprzed Kręgu? Może jest potężniejszy, niż normalne? Sprzedawca wydawał się żyć nie na tym świecie, może nie zauważył? Po namyśle, Tallos stwierdził, że wyczuł większą magiczną moc od zwoju, niż oczekiwał…
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ari dnia Wto 19:56, 13 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Fenris
Zbrojny w klawiaturę
Dołączył: 04 Sty 2010
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: się wziąłeś?
|
Wysłany: Wto 20:29, 13 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Przez chwilę myślałem, że poszukiwacz był tylko moim wytworem wyobraźni. Niestety gorzko się myliłem. Okazał się nim być: mała dziewczynka z obstawą genetycznie zmutowanego potwora. Myśl Fenris... Czy ona mówiła o mnie? Co to jest Cossaid? I czemu on jest szerszy niż wyższy, a jest wysoki jak dąb? Najpewniej to jakiś stwór powstały ze zgwałconego ogra. Dalsze przemyślenia na temat budowy strażnika odstawiłem na bok. Udając przestraszonego i zaskoczonego całym zajściem natychmiastowo dałem krok w tył aby zdystansować się od napastników. Instynktowna gestykulacja dodała głębi temu czynowi nadając mu wrażenie prawdziwego. Chyba nawet coś wychrypiałem, ale kogo to obchodzi.
- Oh jak mnie jaśni ludzie przestraszyli, mogę spytać w czym mogę pomóc?
Drugą część zdania wypowiedziałem jak najbardziej normalnie, starając się zachować udawany i wymuszony spokój. Miałem nadzieję że ogr nie rzuci się na mnie bez rozmowy, albo nie chodzi tu przynajmniej o zabijanie. A bynajmniej zabijania mnie. Zdałem sobie sprawę, że muszę jak najbardziej przedłużyć tą rozmowę i wtedy może uda mi się wykorzystać parę z moich "ucieczkowych" sztuczek.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Fenris dnia Wto 20:52, 13 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Tallos
Administrator
Dołączył: 22 Maj 2009
Posty: 198
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: What?
|
Wysłany: Wto 20:51, 13 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
"No Fajnie, zostałem z pustymi kieszeniami za głupi zwój, który był podarty i w dodatku....osmolony jakimś dziwnym tłuszczem. Co ten kupiec grubasek jadł? Kanapkę z elfią smołą? błe... raz widziałem jak jedna elfia baba jadła coś takiego, a potem nie wychodziła z klozeta pół godziny, niestety los tak chciał, że po niej musiałem skorzystać i... ledwo co nie umarłem."
Tallos schował magiczny papier do swojej dość pojemnej torby. Na początku miał udać się do karczmy w, której pozostali świtowcy jedli i pili tam co popadnie. Przypomniał sobie o człowieku zwanym Sharek...Sajogonka... nie to był Sharon! Tak to on poszedł na dwór by najprawdopodobniej poderwać tą elfkę; tutaj roześmiał się na tyle cicho, że tylko jakaś mucha odleciała z jego pleców. Ale zamiast do karczmy udał się poszukać człowieka chowającego się za maską. Pamiętał, że mówił coś o jakimś zielu. Szybko poskładał jego wypowiedzi i wyszło mu, że udał się do sklepu z lenyą. Począł się rozglądać, ale wszędzie był tylko sklepy z żywnością i ekwipunkiem dla wojowników, no nie licząc jakiejś starej chaty. Skoro nic nie zobaczył to poszedł przed siebie uliczką....
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Tallos dnia Wto 21:15, 13 Kwi 2010, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|